Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Jak skutecznie inwestować w energetykę przyszłości, tak aby zwiększać jej bezpieczeństwo i efektywność? Relacja z dyskusji z Ministrem Energii oraz CEO Tauron i PSE

Udostępnij

Skuteczna transformacja energetyczna nie sprowadza się jedynie do nowych inwestycji kapitałowych w infrastrukturę i nowe moce. Równie istotne będzie obniżanie kosztów bilansowania systemu oraz aktywne zaangażowanie klientów w dostosowanie profilu zużycia energii – zwracają uwagę eksperci w trakcie Energy Days.


Podczas konferencji Energy Days w Katowicach odbył się panel „Transformacja, bezpieczeństwo, inwestycje”. W jego ramach spotkali się przedstawiciele największych spółek sektora od Tauronu przez PSE czy KGHM. Dyskusja poprzedzona przedmową ministra energii, koncentrowała się wokół pytania: jak pogodzić przyspieszenie transformacji z utrzymaniem bezpieczeństwa energetycznego i konkurencyjności przemysłu?

- Myślę, że ta kolejna dekada będzie dekadą przełomu i miks energetyczny, o którym dzisiaj będziemy rozmawiać będzie zupełnie inny niż ten, który mamy dziś, ale nie wbrew obywatelom i wbrew pracownikom sektora górniczego, hutniczego czy sektora związanego z gazem. To będzie jednak wszystko robione w zgodzie z lokalnymi społecznościami, w zgodzie z samorządami. Tylko to wymaga odwagi i rozwagi także od lokalnych wspólnot – podkreślił minister energii, Miłosz Motyka.

- Ten miks będzie oparty o energię jądrową. Ten miks będzie oparty o odnawialne źródła energii, także te, które mamy dzisiaj. To będą magazyny energii, które będą mogły stabilizować system de facto dwukierunkowo. To będzie większa rola społeczności energetycznych, spółdzielni, klastrów, które będą mogły bilansować się lokalnie. To będzie silna podstawa w atomie. To będzie wiatr na morzu po konkurencyjnych cenach. I to będzie także stabilizacja naszego systemu poprzez moce gazowe. To jest pełna dywersyfikacja i jesteśmy gotowi do tej dyskusji i do niej odważnie podejdziemy, bo te inwestycje już trwają. Transformacja to nie jest hasło, tylko to jest proces, który trwa i albo odważnie i rozważnie do transformacji podejdziemy, albo sprawimy, że Polska nadal będzie państwem, które ma najdroższe ceny energii w Europie – dodał Motyka.

Czytaj także: Rekordowe wyniki Tauronu przełożą się na dywidendę?

Jak inwestować z sensem w energetykę w dobie transformacji energetycznej?

Kluczowa dyskusja podczas panelu toczyła się między prezesami Tauronu i PSE, którzy opowiadali o tym jak powinna wyglądać energetyka przyszłości i w jaki sposób realizować transformację energetyczną.

- W miejscach, w których my prowadzimy dzisiaj biznes konwencjonalny, budujemy energetykę przyszłości (…) mamy zaplanowane kilka gazówek, ale w modelu otwartym CGT, które będą w naszym rozumieniu pełnić bardzo ważną rolę stabilizacyjną w momencie wzrostu OZE. No i to jest to co chcemy zrobić, czyli konwersja tych starych opartych o węgiel elektrowni, które mamy dzisiaj (…) Potrzebne są inwestycje konwersji na gaz, konwersje na magazyny energii, jakieś usługi, na stabilizację sieci (…) Natomiast w każdej tej jednostce, które prowadzimy dzisiaj, biznes w energetyce konwencjonalnej będzie obudowywany nowymi aktywami, chociażby na przykład w Jaworznie. Oprócz tego, tak jak kiedyś komunikowaliśmy 30 mld zł inwestujemy w OZE. To jest głównie wiatr na lądzie – podkreślał prezes Tauronu, Grzegorz Lot.

Wtórował mu Grzegorz Onichimowski, prezes PSE:

- Uważam, że dzisiaj powinniśmy inwestować w rzeczy, które są proste i tanie, a które wiodą nas ku transformacji. Dokładnie tak jak wspominał Grzegorz [Lot]. Chodzi np. o technologie szczytowe źródeł gazowych, bo te źródła będą nam potrzebne za kilkanaście lat, nie na 300 dni w roku, tylko na 30 dni w roku, więc po co budować bardzo skomplikowane układy? Ich emisyjność też będzie bez znaczenia – podkreślał Onichimowski.

Nie tylko inwestycje. W transformacji równie ważny jest klient

Eksperci w trakcie dyskusji podkreślali, że oprócz samych inwestycji ważne będzie stymulowanie odpowiednich zachowań klientów, tak aby efektywność i bezpieczeństwo energetyczne systemu się poprawiało. 

- Kluczowym czynnikiem sukcesu będzie obniżenie kosztów bilansowania. Możemy to robić przez magazyny energii rozproszone, wielkoskalowe i tak dalej, ale one wszystkie wymagają kapitału i to musi być włożone do ceny finalnej. Najtańszą formą dostarczania energii elektrycznej jest taki miks energetyczny, który jest zbliżony z profilem zużycia energii elektrycznej (…) i zaangażowanie klientów do zmiany zachowań, albo dostosowania zachowań do ceny energii elektrycznej. Po to są taryfy dynamiczne – podkreślał prezes Tauronu tłumacząc, że skuteczna transformacja to nie tylko inwestycje w technologie, ale również ułatwianie korzystania z tych technologii klientom.

- Proszę Państwa, 13 tysięcy klientów skorzystało z naszej oferty (…) 70 proc. z tych klientów, którzy dokonali niewielkich korekt w zużyciu energii elektrycznej, ma już cenę energii elektrycznej poniżej ceny zamrożonej – dodał Grzegorz Lot.

Rynek mocy jako produkt?

Eksperci podkreślali również, że poza inwestycjami w technologie niskoemisyjne i edukowaniem klientów konieczna jest również reorganizacja rynku mocy, tak by funkcjonował on komplementarnie wobec rynku energii. To mogłoby pomóc także w rozmowach z Komisją Europejską jeśli zaszłaby konieczność dalszego przedłużania żywotności energetyki konwencjonalnej.

- System elektroenergetyczny potrzebuje nie tylko energii, potrzebuje chociażby mocy dyspozycyjnych. Czyli potrzebujemy pokryć zapotrzebowanie na energię elektryczną przez 365 dni w roku, 24 godziny na dobę. Możemy to zrobić na wiele sposobów i jeśli bierzemy pod uwagę źródła odnawialne, to takim sposobem jest oczywiście elastyczność strony popytowej – podkreślił Onichimowski.

- Przyjmijmy realia. A realia są takie, że w Europie nie przez 365 dni świeci lub wieje. Są takie dni, kiedy nie świeci i nie wieje. A zatem potrzebna jest wówczas moc dyspozycyjna. Więc moc powinna być traktowana jako produkt, a nie system wsparcia. Rynek mocy nie powinien być żadnym systemem wsparcia dla elektrowni, tylko powinien być normalnym rynkiem, bo jeden potrzebuje mocy, drugi nie potrzebuje, bo ma dużą elastyczność, więc kupi energię ten, który ją potrzebuje – dodał Onichimowski.

- W rachunku za energię około 40 proc. to koszty przenoszone, czyli rynek mocy i różne systemy wsparcia. Każdy nowy mechanizm powoduje, że ta część rośnie, a klienci mają coraz mniejszą kontrolę nad tym, za co faktycznie płacą. Najlepszym lekarstwem na takie zjawiska jest konkurencja – nic lepiej nie motywuje firm i menedżerów (…) My stawiamy przede wszystkim na silną sieć i wiatr na lądzie – podkreślił z kolei Lot.


 

Udostępnij