NEWS: Rząd wybierze Westinghouse, ale tylko do budowy pierwszej elektrowni. Efektem blokada polskiego atomu przez Komisję Europejską i opóźnienie programu
Według nieoficjalnych informacji Wzielonejstrefie.pl: rząd ogłosi w ciągu kilku dni decyzję ws. wyboru partnera w projekcie atomowym. Z przyczyn politycznych będzie to wybór cząstkowy, a w zasadzie tzw. „zgniły kompromis”.
Amerykański Westinghouse będzie mógł wybudować, ale tylko pierwszą elektrownię atomową w Polsce. Los kolejnych będzie czekał na dalsze rozstrzygnięcie. W takim scenariuszu opóźnienie strategicznej inwestycji jest pewne. Komisja Europejska najprawdopodobniej zablokuje bowiem przy wsparciu Niemiec bezprzetargowy tryb forsowany przez polski rząd. Tymczasem Czechom udało się uniknąć tej pułapki.
Nacisk amerykańskiego rządu
12 września br. minister klimatu i środowiska Anna Moskwa otrzymała z rąk ambasadora USA Marka Brzezińskiego ofertę amerykańskiego rządu ws. budowy reaktorów jądrowych w Polsce. Media informowały, że Amerykanie dali stronie polskiej 30 dni na decyzję – to oznaczałoby, że rząd powinien poinformował o swojej decyzji maksymalnie do 12 października. Co ciekawe polsko – amerykańska umowa międzyrządowa nie zawiera zapisu, który obligowałby rząd Polski do działań w takim zakresie czasowym.
Aby zatrzeć złe wrażenie sugerujące odgórne narzucanie władzom w Warszawie wyboru konkretnego oferenta w projekcie atomowym, oświadczenie strony rządowej może pojawić się wcześniej, a więc nawet za kilka dni.
Amerykanie składają ofertę na atom. Czas na decyzję rządu
Polski rząd w atomowym potrzasku
Dla gabinetu Mateusza Morawieckiego podjęcie decyzji ws. wyboru partnera w projekcie atomowym jest skrajnie niewygodne. Z jednej strony, amerykański nacisk polityczny na wybór Westinghouse jest ogromny, o czym może świadczyć nagły powrót Piotra Naimskiego z politycznego niebytu.
Powrót Naimskiego mógłby wywołać wstrząs wewnątrz PiS
Z drugiej strony, premier Mateusz Morawiecki zainicjował w sierpniu próbę resetu politycznego z Francją. Wynikało to nie tylko z obiektywnej potrzeby wsparcia Warszawy przez Paryż na arenie europejskiej, ale również świadomości, że Francuzi wspólnie z niechętnymi atomowi Niemcami, mogą połączyć siły celem zablokowania amerykańskiej aktywności w Polsce.
Zgniły kompromis
Według nieoficjalnych informacji do jakich dotarł portal Wzielonejstrefie.pl rząd zdecydował się na „zgniły kompromis”, którego efektem jak się wydaje będzie poważne opóźnienie całego projektu jądrowego w Polsce.
Chodzi o ogłoszenie amerykańskiego Westinghouse partnerem, ale tylko w przypadku budowy pierwszej elektrowni atomowej w Lubiatowie – Kopalinie, czyli pierwszej wybranej lokalizacji. Nie będzie żadnych deklaracji odnośnie partnerstwa przy realizacji kolejnych siłowni. Ma to prawdopodobnie uspokoić stronę francuską i skłonić ją do nieblokowania bezprzetargowej procedury w Komisji Europejskiej.
Tymczasem Francuzi mają dziś w rękach mocne karty. Wynika to z błędów popełnionych przez Piotra Naimskiego, który nadzorował projekt jądrowy do momentu swojej dymisji w lipcu br. Przede wszystkim doprowadził on do sytuacji, w której tylko oferent amerykański mógł oprzeć swoje działania na umowie międzyrządowej (mimo, że EDF i KHNP zapewne również wyrażały takie pragnienie). Ponadto jak można usłyszeć nieoficjalnie oferta Westinghouse jest najbardziej szczegółowa, bo spółka jako jedyna otrzymywała komplet niezbędnych informacji ze strony państwa. Również raport środowiskowy, fundament przyszłej inwestycji w elektrownię jądrową, został oparty o przykład technologii AP-1000 należącej do amerykańskiego koncernu.
Zgodnie z prawem europejskim tryb bezprzetargowy w inwestycji tej skali co krajowy program atomowy jest możliwy tylko pod pewnymi warunkami. Albo tylko jeden dostawca technologii chce ją zaoferować stronie rządowej, albo tylko jeden dostawca posiada niezbędną technologię, albo inwestycja jest kontynuacją już wybranej technologii. Polska nie spełnia żadnej z tych przesłanek.
Warto nadmienić, że nawet Czechy, które mieściły się w ramach prawnych predysponujących je do trybu bezprzetargowego zorganizowały w ostatnim czasie przetarg z udziałem trzech oferentów, a warunki całego procesu negocjowały z Komisją Europejską.
Przełamanie impasu atomowego w Polsce może oznaczać konieczność wyboru dwóch partnerów PEJ
Rząd jest świadomy atomowej blokady ze strony KE
Rząd ma pełną świadomość tego, że wybór, nawet cząstkowy, wyłącznie kontrahenta amerykańskiego oznacza stuprocentową blokadę ze strony Komisji Europejskiej – zdominowanej przez Niemcy, które są niechętne energetyce jądrowej. Według informacji Wzielonejstrefie.pl strona niemiecka próbuje inicjować z Francją rozmowy na temat potencjalnej koalicji mającej zablokować na poziomie unijnym pierwszy polski atom. Jednak Paryż nadal liczy na to, że ostatecznie Warszawa zdecyduje o wyborze dwóch technologii i partnerów dla projektu, co pomogłoby przełamać polityczny pat.
O żywej dyskusji na temat docelowego wyboru dwóch oferentów przez gabinet premiera Mateusza Morawieckiego świadczą nie tylko przecieki medialne, ale również jego deklaracje. Zapewne nieprzypadkowo Prezes Rady Ministrów poinformował na początku września, że zamiast 6-9 GW mocy w atomie do 2040 r. będziemy jako Polska posiadali „co najmniej 9 GW”. Można to odczytywać jako zwiększenie naszych aspiracji, co ułatwiłoby docelowy podział oferty i odblokowało strategiczny projekt w Komisji Europejskiej.
Co z tego wynika?
Wybór Westinghouse, ale tylko jako partnera w pierwszej lokalizacji programu jądrowego należy uznać za „zgniły kompromis”. Teoretycznie nie zamyka to drogi do podziału „atomowego tortu” i oparciu go także o EDF lub KHNP, ale z drugiej strony może zintensyfikować niemieckie działania zmierzające do zablokowania rozwoju energetyki nuklearnej w Polsce.
Rozgoryczeni Francuzi, z którymi w sierpniu premier Morawiecki inicjował reset mogą poczuć podobny dyskomfort jak w przypadku unieważnienia rekordowego przetargu na śmigłowce Caracal. To z kolei mogłoby pchnąć ich w objęcia Berlina i przełożyć się na skuteczną blokadę bezprzetargowego wyboru Westinghouse w polskim projekcie atomowym. Wtedy terminowe oddanie do użytku pierwszej elektrowni w 2033 stałoby się nierealne, ale rząd PiS poniósłby ogromne straty wizerunkowe w przededniu wyborów parlamentarnych.
Redakcja Wzielonejstrefie.pl wysłała pytania prasowe do spółki Polskie Elektrownie Jądrowe. Do momentu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi, jeżeli zostaną nadesłane zaktualizujemy artykuł.