Przejdź do treści
Kategorie

Cykl „historia polskiego atomu”. Część druga: rząd Tuska chciał zbudować elektrownię atomową do 2019 r.

Udostępnij

W wyniku zmian politycznych i społecznych w Polsce po 1989 roku, plany budowy siłowni jądrowej w Żarnowcu zostały zarzucone. Ostatecznie koncepcja powrotu do budowy elektrowni atomowej odżyła dopiero w 2005 r. 


W drugiej części cyklu „historia polskiego atomu” przybliżymy lata 2005-15. Zapraszamy także do lektury pierwszej odsłony traktującej o okresie PRL-u.

Nowa nadzieja na polski atom

Wiosną 2005 roku Rada Ministrów podjęła kluczową decyzję dotyczącą przyszłości polskiej energetyki, przyjmując dokument "Polityka energetyczna Polski do 2025 roku". Centralnym punktem tego opracowania była kwestia budowy elektrowni jądrowej. 

W lipcu 2006 roku, ówczesny premier Jarosław Kaczyński ogłosił w swoim exposé, że Polska powinna wrócić do energetyki atomowej, a jako potencjalnego partnera wskazał Francję.

W 2007 roku utworzono specjalną komisję sejmową ds. energetyki jądrowej, a Polskie Sieci Elektroenergetyczne rozpoczęły wstępne prace lokalizacyjne. 

W tym samym roku Prawo i Sprawiedliwość przegrało wybory, a rząd Jarosława Kaczyńskiego, zastąpił rząd Donalda Tuska złożony z Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Rząd Tuska kontynuuje projekt jądrowy

W listopadzie 2009 roku rząd Donalda Tuska przygotował projekt polityki energetycznej Polski do 2030 roku, potwierdzający polskie aspiracje w zakresie budowy elektrowni atomowej.

13 stycznia 2009 roku rząd podjął uchwałę nr 4/2009, dotyczącą działań w zakresie rozwoju energetyki jądrowej. W maju tego samego roku mianowano Hannę Trojanowską na stanowisko Pełnomocnika Rządu ds. Polskiej Energetyki Jądrowej.

Pod kierunkiem ówczesnego Ministerstwa Gospodarki, w listopadzie 2010 roku przyjęto natomiast pierwszy projekt Programu Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ), który uwzględniał zmiany wynikające z konsultacji międzyresortowych i społecznych. Projekt ten precyzyjnie określał zakres i terminy działań do 2030 roku, niezbędnych do rozwoju energetyki jądrowej w Polsce.

Atomowy „kamień milowy”

Jednym z kluczowych momentów dla projektu atomowego był 11 października 2013 roku, kiedy przyjęto ostateczną wersję Polskiego Programu Energetyki Jądrowej (PPEJ). Ten ambitny projekt, zaakceptowany ostatecznie przez kierownictwo ówczesnego Ministerstwa Gospodarki i Radę Ministrów 28 stycznia 2014 roku, określał ścieżkę rozwoju całego sektora.

PPEJ przewidywał konstrukcję dwóch elektrowni jądrowych o łącznej mocy około 6000 MW. Koszt całego przedsięwzięcia miał wynieść od 40 do 60 mld złotych. Program obejmował precyzyjny harmonogram działań, ukierunkowanych na bezpieczną i efektywną eksploatację obiektów energetyki jądrowej, ich likwidację po zakończeniu okresu eksploatacji oraz zarządzanie odpadami promieniotwórczymi.

PPEJ obejmował m.in. systematyczne monitorowanie postępów programu, a co dwa lata minister koordynujący kwestie energetyczne miał obowiązek przedstawiania Radzie Ministrów sprawozdania z jego realizacji. Pierwsze sprawozdanie miało miejsce w 2016 roku, już po utracie władzy przez Platformę Obywatelską, co skutkowało decyzją Rady Ministrów o aktualizacji harmonogramu, modelu finansowania (prawdę mówiąc unieważniono opracowania dotyczące tzw. kontraktu różnicowego i nie zaproponowano alternatywy) inwestycji i samego programu.

PPEJ przewidywał również stworzenie odpowiednich ram prawnych, procedur bezpieczeństwa, struktur organizacyjnych i nadzoru regulacyjnego, aby zapewnić bezpieczne i skuteczne działanie sektora jądrowego. Obejmował także rozwój infrastruktury naukowo-badawczej, obejmującej nowoczesne laboratoria i instytuty. 

Zobacz także: Cykl „historia polskiego atomu”. Część pierwsza: elektrownia w Żarnowcu

Krytyka budowy atomu w latach 2007-15

Rząd Donalda Tuska poprzez uchwałę nr 4/2009 Rady Ministrów z dnia 13 stycznia 2009 r., zobowiązał ówczesnego ministra Skarbu Państwa do współpracy z Polską Grupą Energetyczną w opracowaniu Programu Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ) oraz przypisał jej kluczową rolę w jego realizacji. Polska Grupa Energetyczna zainicjowała budowę pierwszej polskiej elektrowni jądrowej, tworząc spółki PGE EJ i PGE EJ1. Ta druga stała się koordynatorem całego projektu, a jej następcą są dziś Polskie Elektrownie Jądrowe przejęte przez skarb państwa.

Początkowo zakładano zakończenie prac i budowę pierwszej elektrowni atomowej w Polsce na 2019 rok, jednak termin ten nie został dotrzymany, podobnie jak obietnica ukończenia projektu do roku 2025. 
Mimo niezbyt dużej dynamiki działania w okresie pomiędzy 2009 a 2015 r. spółka budująca polski atom, tj. PGE EJ1 wydała około 250 mln zł. Niektóre „wpadki” tego podmiotu stały się wręcz legendarne, generując znaczne opóźnienia inwestycji. 

7 lutego 2013 r. PGE EJ1 zawarło umowę z konsorcjum WorleyParsons Nuclear Services JSC, WorleyParsons International Inc., WorleyParsons Group Inc. na badania środowiska, badania lokalizacyjne oraz usługi związanych z uzyskaniem niezbędnych pozwoleń i uprawnień niezbędnych w procesie inwestycyjnym związanym z budową elektrowni atomowej. 

W mediach przestrzegano przed tym kontraktem podkreślając, że wybór WorlayParsons w bułgarskim projekcie atomowym doprowadził do znacznych opóźnień (byłem jednym z dziennikarzy podnoszących tę kwestię). Jak się okazało były to przestrogi niebezpodstawne. Już 22 grudnia 2014 r. PGE EJ1 rozwiązało umowę z WorleyParsons a głównym powodem takiej decyzji było „niedotrzymywanie przez firmę WorleyParsons zobowiązań wynikających z kontraktu i nieterminowej realizacji prac wskazanych w umowie”. 

Zobacz także: Elektrownia jądrowa w Pątnowie może napotkać wiele problemów. Kwestie środowiskowe, budowlane i finansowe mogą utrudnić realizację projektu [Analiza]

Zmarnowane lata?

Ostatecznie projekt atomowy nabrał tempa dopiero po 2015 r. kiedy to udało się m.in. wyłonić partnera dla pierwszej polskiej elektrowni jądrowej, czy uruchomić umowę na zaprojektowanie samej siłowni. Jednak niestety był to także okres, w którym popełniono wiele błędów. Wybór partnera był nietransparentny (złamano zasady tzw. postępowania konkurencyjnego), a program atomowy nie doczekał się modelu finansowego. Deklaratywnie jego koszty w stosunku do szacunków sprzed 2015 r. wzrosły natomiast o kolejne 40 mld zł. Jednak o tym napiszemy więcej w kolejnym odcinku naszego cyklu „historia polskiego atomu”.

Zobacz także: Atomowy renesans w Europie? Sprawdziliśmy to na największych targach energetyki jądrowej w Paryżu

Udostępnij