Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Zbliża się czas barbórek. Spółki toną w długach, górnicy w gotówce

Udostępnij

4 grudnia górnicy będą obchodzić swoje tradycyjne święto, jednak tegoroczna Barbórka zbiega się w czasie z jednym z najtrudniejszych okresów w historii całej branży. Sytuacja finansowa i operacyjna państwowych spółek jest dramatyczna.

Po ośmiu miesiącach 2025 r. sektor górniczy odnotował łącznie 5,5 mld zł straty netto. Firmy wydobywcze mogą zakończyć rok wynikiem bardzo podobnym do ubiegłorocznego deficytu, który wyniósł 13,4 mld zł. 

Wynagrodzenia górników znacząco wyższe niż rynkowe

Jednym z głównych obciążeń budżetów spółek są koszty pracownicze. W sierpniu 2025 r. przeciętna pensja w sektorze górniczym i wydobywczym wyniosła 12 002,13 zł, a w kopalniach węgla kamiennego i brunatnego 12 240,70 zł. To znacząco więcej niż średnie płace w przemyśle (8 624,77 zł) czy w całym sektorze przedsiębiorstw (8 769,08 zł).

Grudzień tradycyjnie winduje te kwoty jeszcze bardziej. W 2024 r. średnia pensja górnicza wynosi wtedy 20 783,28 zł, a w segmencie czysto węglowym 23 730,47 zł. Wynika to z przerostu kosztów płacowych wymuszanych na państwowych podmiotach. Wśród dodatków do pensji górników warto wymienić nie tylko barbórkę, ale również: trzynastkę, czternastkę, nagrody jubileuszowe oraz deputat węglowy, którego ekwiwalent nadal przysługuje także emerytom (w 2024 r. była to kwota 4410 zł). System bonusów, choć mocno zakorzeniony w tradycji, w dzisiejszych realiach jest kompletnie nieuzasadniony ekonomicznie. Jednak cóż z tego?

Czytaj także: MAP: sprzedaż JSW zagranicznemu inwestorowi nie jest rozważana

Związki zawodowe jako hamulec zmian

Jednym z czynników utrudniających reformę górnictwa pozostaje bardzo wysokie uzwiązkowienie. W Jastrzębskiej Spółce Węglowej (według dostępnych danych za 2020 r.) działało 134 związków, a łączna liczba ich członków przekraczała liczbę samych pracowników. Takie rozdrobnienie sprawia, że porozumienia i negocjacje wymagające kompromisu są często praktycznie niemożliwe.

Najdroższe wydobycie na świecie?

Wysokie płace wymuszane przez związki zawodowe bez względu na sytuację rynkową, przekładają się bezpośrednio na koszt jednostkowy produkcji. Polska należy do krajów o najdroższym wydobyciu węgla: koszt pracy przypadający na tonę wynosi około 50 USD, podczas gdy w Australii to 11 USD, w USA 10 USD, w RPA 6 USD, a w Indonezji jedynie 4 USD.

Aby realnie konkurować z dostawcami spoza Europy, krajowe kopalnie musiałyby radykalnie zwiększyć wydajność (nawet pięciokrotnie) jednocześnie obniżając płace o blisko 80 proc. Tymczasem od połowy lat 70-tych wynagrodzenia w górnictwie rosły w tempie znacznie szybszym niż efektywność pracy: realne płace wzrosły o 1300 proc., a wydajność zaledwie o 20 proc.

Problemy potęgują też parametry krajowego surowca. Węgiel ze śląskich kopalń często ma wysoką zawartość popiołu, siarki i metali ciężkich, co zwiększa koszty eksploatacji instalacji energetycznych oraz wymaga stosowania bardziej zaawansowanych systemów oczyszczania spalin. Dużym mankamentem jest również niska kaloryczność – w niektórych przypadkach około 14 MJ/kg, podczas gdy importowane paliwo osiąga przeciętnie 24 MJ/kg. W praktyce oznacza to większe zużycie węgla i wyższe koszty emisji CO2, co w systemie ETS dodatkowo obciąża budżety elektrowni.

Barbórka w cieniu kryzysu

Tegoroczne obchody Barbórki odbywają się więc w chwili, gdy sektor zmaga się z rosnącymi stratami, dramatycznie wysokimi kosztami wydobycia, niską konkurencyjnością i strukturalnymi barierami blokującymi zmiany.

Szczególnie newralgiczny wydaje się przykład JSW, której grozi utrata płynności finansowej. Mimo to zarząd jednoznacznie nie wypowiedział się na temat braku wypłaty barbórki w tym roku, jedynie sugerując taką możliwość.
 

Udostępnij