Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Trump eskaluje presję handlową. "Surowce za wysokość ceł" [komentarz]

Udostępnij

Donald Trump coraz wyraźniej zarysowuje linię swojej polityki handlowej. Od początku kwietnia zapowiada daleko idące zmiany w systemie ceł, które mają — jego zdaniem — zabezpieczyć interesy gospodarcze USA. Retoryka byłego prezydenta jest ofensywna, a przekaz kierowany do opinii publicznej podkreśla gotowość do twardych działań wobec zagranicznych partnerów handlowych. Na stole jest m.in. kwestia zwiększenia eksportu węglowodorów do UE, w zamian za korektę polityki celnej.

Podczas wieczornej kolacji fundraisingowej republikanów do Kongresu 8 kwietnia, Trump w ironiczny sposób odnosił się do reakcji innych państw na jego decyzje celne. „Kraje dzwonią do nas, całują mnie po tyłku, dobijają się, by zawrzeć umowę w sprawie ceł” — mówił. Jak twierdzi, zagraniczni przywódcy zabiegają u niego o złagodzenie taryf i gotowi są na ustępstwa.

Jeszcze tego samego dnia rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt zapowiedziała, że od północy wejdą w życie nowe cła o łącznej wysokości 104%. Dotkną one szerokiego zakresu towarów, a głównym adresatem nowych obciążeń są Chiny. Zdaniem Leavitt, Pekin „chce pójść na układ, ale nie wie, jak zacząć”. Jednocześnie zaznaczyła, że Trump może być „bardzo łaskawy”, jeśli to Chiny pierwsze wyjdą z inicjatywą negocjacji.

Według oficjalnych danych Białego Domu, blisko 70 krajów już zgłosiło chęć podjęcia rozmów — wśród nich m.in. Japonia i Korea Południowa. Mimo to przekaz płynący z otoczenia Trumpa wskazuje, że na ustępstwa mogą liczyć jedynie ci, którzy zaoferują — cytując byłego prezydenta — „coś fenomenalnego”. Choć z kolei główny doradca Trumpa ds. handlu Peter Navarro stwierdził, że „szeroko zakrojone taryfy nie są negocjacjami”. W samej administracji prezydenckiej nie ma zatem co do tego jednomyślności. 

Czytaj także: Trump grozi cłami na rosyjską ropę. Fikołek "odwróconego Nixona"

„USA były plądrowane przez przyjaciół i wrogów”

Zarzewiem obecnej eskalacji była decyzja Trumpa ogłoszona na początku kwietnia czyli tzw. dzień wyzwolenia Ameryki. W jej wyniku USA wprowadziły od 5 kwietnia cła w wysokości co najmniej 10% na import ze wszystkich krajów. W przypadku Unii Europejskiej stawki są jednak wyższe i wyniosą 20%.

Trump bronił swojej decyzji ostrym językiem, stwierdzając, że przez dziesięciolecia Stany Zjednoczone były „rabowane, plądrowane, gwałcone przez narody bliskie i dalekie, zarówno przyjaciół, jak i wrogów”.

W najnowszych wypowiedziach Trump jasno powiązał kwestię deficytu handlowego z dostawami energii do Europy. „Mamy deficyt z Unią Europejską wynoszący 350 miliardów dolarów i szybko zniknie. Jednym ze sposobów, w jaki może zniknąć łatwo i szybko, jest to, że energia dla UE będzie kupowana od nas. Oni mogą ją kupić, a my możemy w ten sposób zlikwidować 350 miliardów dolarów deficytu w tydzień. Oni muszą kupić. I muszą zobowiązać się do zakupu konkretnej ilości energii” — mówił amerykański przywódca.

Już niemal natychmiast po reelekcji Trumpa, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zasugerowała otwarcie negocjacji w sprawie zwiększenia zakupu amerykańskiego LNG. Jednak według Politico, Stany Zjednoczone nie przedstawiły dotąd żadnych konkretnych propozycji dotyczących tego, jak taka umowa miałaby funkcjonować.

Co więcej, zobowiązanie się do zakupu ogromnych ilości amerykańskich węglowodorów może być problematyczne. Unia Europejska musiałaby uzyskać jednomyślność państw członkowskich, a dla wielu z nich — szczególnie tych zaangażowanych w ambitne cele klimatyczne — byłoby to równoznaczne z krokiem wstecz względem dotychczasowej polityki energetycznej. Warto przypomnieć, że w zasadzie cała unijna polityka wodorowa powstała w kontrze do amerykańskiego gazu łupkowego...

Dodatkowo pojawia się pytanie o spójność działań USA.. Wiadomo, że prowadzone są nieformalne rozmowy amerykańsko-rosyjskie w sprawie ewentualnego wznowienia dostaw rosyjskiego gazu do Europy, w tym za pośrednictwem Nord Stream. W tej sytuacji trudno zrozumieć, jak jednoczesne zwiększenie eksportu węglowodorów zarówno z USA, jak i z Rosji, miałoby się wpisywać w spójną strategę energetyczną?

Spór wewnątrz administracji. Navarro kontra Musk

Niespójność nie dotyczy wyłącznie poziomu międzynarodowego. Coraz bardziej widoczny staje się również rozdźwięk wewnątrz samej administracji Trumpa. W niedzielnym wywiadzie dla Fox News doradca prezydenta ds. handlu, Peter Navarro, ostro skrytykował Elona Muska — jednego z głównych doradców rządowych w zakresie efektywności administracyjnej.

Navarro, zwolennik wysokich ceł i radykalnego ograniczenia wpływów zagranicznej konkurencji, zarzucił Muskowi brak zrozumienia, jak inne państwa „oszukują” USA na polu handlu międzynarodowego. „On tego nie rozumie, chociaż jest świetny w swoich działaniach w DOGE” — stwierdził Navarro, odnosząc się do rządowego Departamentu Efektywności Gospodarki. Ponadto zasugerował, że Tesla nie jest amerykańskim samochodem, ze względu na ilość zagranicznych komponentów.

Według Navarro, kraje takie jak Chiny czy Niemcy stosują wobec USA bariery pozataryfowe i dumpingowe ceny, które skutecznie podważają konkurencyjność amerykańskich firm. Spór między dwoma prominentnymi postaciami obozu rządzącego pokazuje, że wokół ceł i strategii handlowej brakuje jednomyślności nawet na najwyższych szczeblach władzy.

 

Udostępnij