Ryzyko wojny paraliżuje rynek. Czas na określenie tego co naprawdę jest strategiczne, a co nie wymaga nadzwyczajnych regulacji
Podczas tegorocznej konferencji Gazterm dyskutowano o wpływie wojny na Ukrainie na rynek gazu w Polsce. Dla branży gazowej dylemat czy mocniej inwestować w zieloną transformację, czy może jednak w bezpieczeństwo energetyczne istnieje i budzi kontrowersje, mimo że w Europie to właśnie w dekarbonizacji dostrzega się narzędzie do zerwania z Rosją.
„Morze Bałtyckie to punkt ciężkości bezpieczeństwa energetycznego. 100% importu gazu do Polski jest sprowadzane przez morze. Mieliśmy na tym akwenie wiele incydentów. Okres bezpieczeństwa minął. Będziemy mieli wzrost zagrożeń poniżej progu wojny. Infrastruktura krytyczna powinna być przygotowywana na tego typu zagrożenia” – stwierdził Paweł Turowski, analityk BBN podczas odbywającej się w Międzyzdrojach konferencji Gazterm.
„Do budżetu trafiło 58 mld zł z tytułu VAT i akcyzy z polskich portów, tymczasem 15 mln Polaków wygenerowało 61 mld zł z podatków. To pokazuje jak kluczowy jest Bałtyk dla bezpieczeństwa energetycznego” – dodał Turowski.
„Największe państwo świata Rosja, dzięki NATO nie ma dostępu do Morza Bałtyckiego. Także Morze Czarne jest szachowane przez NATO tj. Turcję. Rosja zrobi wszystko by udrożnić tę drogę. To niekoniecznie mogą być zielone ludziki – to może być np. wybuch materiałów chemicznych. Dlatego stany magazynowe paliw powinny być zwiększone ze 190 dni do roku, bo mamy de facto do czynienia z wojną z Rosją” – stwierdził Andrzej Sikora, Prezes Zarządu Instytutu Studiów Energetycznych nawiązując do słów Turowskiego.
Nikt nie wyznaczył roku końca gazu w Europie. „Przejściowość tego paliwa sobie dopowiadamy”
„Mamy dylemat. Jesteśmy jedną nogą na wojnie, a jedną nogą na rynku, bo nie do końca wierzymy w ryzyko. Dobrze byłoby postawić w tym dylemacie jakąś granicę demarkacyjną. Potrzebne jest jasne określenie, co jest krytyczne. Taki punkt widzenia zdeterminowałby czy rozbudowujemy zapasy paliwa, bo bierzemy pod uwagę incydenty na Bałtyku, czy w ogóle porzucamy gaz, skoro jeśli uważamy, że Bałtyk może być zamknięty dla dostaw” – zareagował na słowa Sikory, Piotr Zawistowski, prezes Towarowej Giełdy Energii.
„Giełdy znalazły się podczas kryzysu energetycznego w dość trudnej sytuacji. Zaczęto je regulować. W sytuacji dość dużej niepewności - pandemii Covid, tego co działo się rok przed wybuchem wojny na Ukrainie i po jej wybuchu – pytanie o rolę giełdy zaczęło nabierać nowego znaczenia. Giełda to miejsce gdzie spotyka się popyt i podaż. Możemy oczywiście wprowadzać regulacje zakłamując rzeczywistość np. capem cenowym. Jednak moim zdaniem interwencja powinna być tam gdzie trzeba rzeczywiście skierować pomoc, ale cena powinna się na giełdzie tworzyć w sposób rzeczywisty. Nie ma obowiązku handlu gazem na giełdach, więc nadmierna ingerencja może giełdzie zaszkodzić” – dodał Zawistowski.
Szef TGE zarysował ważny dylemat, zgodnie z którym trudno wyważyć w realiach quasi wojennych granicę pomiędzy inwestowaniem w transformację energetyczną a bezpieczeństwo energetyczne, które w Polsce nadal jest silnie związane z gazem ziemnym.
„Mimo wojny cały czas na Ukrainie trwają prace legislacyjne w zakresie zielonej transformacji energetycznej. Tego się nie da rozgraniczyć” – stwierdził Dariusz Kryczka, Lider Centrum Kompetencyjnego Europejskiego Zielonego Ładu EY Kancelaria EY Law.
Kryczka argumentował, że nie tylko ryzyko wojny może być zagrożeniem dla krajowej gospodarki. Równie istotna jest możliwość wypadnięcia krajowych firm z roli podwykonawców przedsiębiorstw europejskich.
„Regulacje ESG również oddziałują na sektor gazowy. Nie tak dawno mieliśmy dyskusję Związku Banków Polskich i Ministerstwa Rozwoju na temat taksonomii dotyczącej finansowania infrastruktury gazowej. Przytaczając ten przykład chciałbym pokazać, że emisja CO2 będzie badana u firm. Od niej będzie zależeć ich finansowanie czy rola podwykonawców. Wiele firm będzie składać raporty niefinansowe ESG już od 2025 r. za 2024 r.” – uzupełnił swoją wypowiedź Kryczka.
Paneliści wskazywali na możliwość inwestowania w biometan i wodór jako sposób na powolne transformowanie rynku gazu w kierunku Zielonego Ładu, ale z poszanowaniem dla bezpieczeństwa energetycznego.
„Handlujemy jako giełda jednostką energii. Czy to będzie gaz, czy wodór czy biometan – to bez znaczenia. Z tej perspektywy jesteśmy gotowi” – skonkludował ten etap dyskusji prezes TGE, podkreślając, że giełda jest już gotowa na zmiany jakie zajdą.