Gigantyczne złoże ropy w Polsce jak "złoty pociąg". Wakacyjny temat nie zmieni rynku
Informacja o odkryciu dużych złóż ropy naftowej i gazu na Bałtyku rozgrzała polskie media. Kanadyjska spółka Central European Petroleum ogłosiła, że w obrębie koncesji Wolin, zaledwie sześć kilometrów od Świnoujścia, natrafiła na największe konwencjonalne złoże ropy w historii Polski.
Odwiert Wolin East 1 ujawnił zasoby oceniane na 22 mln ton ropy i około 5 mld m³ gazu ziemnego. W scenariuszu optymistycznym potencjał całego złoża może sięgać nawet 33 mln ton ropy i 27 mld m³ gazu.
Na pierwszy rzut oka brzmi to niczym energetyczny „złoty pociąg”. Adam Sikorski, CEO Unimotu na platformie X skomentował odkrycie twierdząc, że "jeśli te prognozy się potwierdzą – to naprawdę może być duża sprawa. Trzymam kciuki za ten projekt i jego rozwój".
Mimo to liczby szybko sprowadzają na ziemię. W 2024 r. polskie rafinerie przerobiły 27,6 mln ton ropy, a krajowe zużycie gazu to około 18 mld m³ rocznie. Z punktu widzenia krajowego bilansu energetycznego nowe odkrycie jest więc ważnym uzupełnieniem, ale nie rewolucją. Wakacje to czas wyszukiwanie tematów rozgrzewających ludzką wyobraźnię, więc uspokajam - Polska nie stanie się nowym Kuwejtem.
Długi proces przed wydobyciem
Do komercyjnej eksploatacji zresztą droga jest jeszcze daleka. Spółka z Calgary ma czas do grudnia 2026 r. na przygotowanie dokumentacji geologiczno-inwestycyjnej. Dopiero po jej zatwierdzeniu mogłyby ruszyć przygotowania do budowy infrastruktury wydobywczej, w tym platform, rurociągów i instalacji towarzyszących.
Jak podkreśla Krzysztof Kopeć, były menadżer w Grupie Lotos: "Pierwsza ropa i gaz z tego złoża to perspektywa co najmniej kilku lat. W tym czasie konieczne będą decyzje dotyczące sposobu zagospodarowania gazu towarzyszącego wydobyciu ropy". Czy powstanie gazociąg na ląd? To projekt wieloletni i bardzo kapitałochłonny, wymagający współpracy z polskim operatorem systemu przesyłowego.
Czytaj także: Polska wypchnie część zapasów ropy za granicę. To dobry pomysł?
Nowy gracz na polskich wodach
Z historycznego punktu widzenia sytuacja jest nietypowa. W Polskiej Wyłącznej Strefie Ekonomicznej na Bałtyku ropę wydobywał dotychczas jedynie Orlen (a wcześniej Lotos). Pojawienie się nowego inwestora – prywatnej firmy z Kanady – to sygnał, że międzynarodowe koncerny widzą w naszym kraju potencjał. To również ciekawe z perspektywy ekstremalnej polonizacji całego sektora. Jednak sama obecność nowego gracza nie zmienia realiów globalnego rynku, na którym ceny kształtują się pod wpływem podaży, popytu i geopolityki.
