Czym jest Zielony Ład? Tłumaczymy na czym polega europejska zielona rewolucja i dlaczego jest kluczowym tematem wyborów do Parlamentu Europejskiego
Zielony Ład stał się centralnym elementem dyskursu politycznego w Polsce w przededniu wyborów europejskich. Tłumaczymy na czym polega europejska zielona rewolucja i dlaczego będzie mieć wpływ na życie wszystkich Polaków.
Europejski Zielony Ład został przedstawiony przez Komisję Europejską w 2019 r. i w warstwie ideowej akcentuje destrukcyjny wpływ zmian klimatu na naszą planetę i konieczność powstrzymania podnoszenia się globalnej średniej temperatury o 1,5 stopnia Celsjusza. Z tego względu Unia Europejska jako całość musi osiągnąć tzw. neutralność emisyjną do 2050 r. Byłaby to sytuacja, w której emisje gazów cieplarnianych generowane przez unijne gospodarki równoważyłoby ich naturalne pochłanianie (młode lasy) lub pochłanianie technologiczne (na razie mowa tu głównie o wychwytywaniu i magazynowaniu CO2).
Najgłośniejszym elementem Zielonego Ładu obecnym bardzo mocno w mediach jest pakiet legislacyjny Fit For 55 ogłoszony w 2021 r. (Zielony Ład to koncept ideowy a Fit for 55 to przepisy wykonawcze). Nie jest to jeden dokument, ale niemal cztery tysiące stron zapisane w trzynastu propozycjach legislacyjnych – dzięki temu żaden kraj UE nie mógł go zawetować.
ONZ ostrzega, że globalna średnia temperatura może wzrosnąć o 2,8 °C
Jakie zmiany czekają Europejczyków?
Tak naprawdę chodzi o wdrożenie prawdziwej rewolucji w niemal każdym aspekcie naszego życia. Oto kilka kluczowych założeń Fit for 55.
Pierwszym jest reforma Europejskiego Systemu Handlu Emisjami (EU ETS). W dużym uproszczeniu opiera się on na limitach emisji CO2 dla branży energetycznej oraz na handlu uprawnieniami do emisji. Można je kupować, gdy emisja jest wyższa od pożądanej lub sprzedawać, gdy jest niższa. Oczywiście co do zasady w systemie jest wraz z upływem czasu coraz mniej uprawnień. Ma to być bodziec dla firm, by porzucić paliwa emisyjne na rzecz niskoemisyjnych bądź zeroemisyjnych w jak najszybszym czasie.
System EU ETS był wielokrotnie krytykowany. W okresie kryzysu energetycznego szczególnie za aspekt spekulacyjny. Uprawnieniami do emisji mogą bowiem handlować fundusze inwestycyjne co prowadzi do spekulacji.
EU ETS wraz z upływem czasu staje się coraz bardziej ambitny – tak jest również w przypadku Fit for 55. Co do zasady pakiet wdraża szybsze redukcje uprawnień, a w dodatku nakłada reżim systemu handlu emisjami na dodatkowe sektory: transportowy i budownictwo. Co oferuje w zamian? Wzrost różnorakich funduszy mających dzięki metodzie „helicopter money” zmniejszyć turbulencje dla biznesu.
Im dalej w las, tym restrykcji w Fit for 55 jest więcej.
• To np. wdrożenie wiążących rocznych limitów redukcji (nie ma tu zatem mowy o elastyczności w dochodzeniu do celów emisyjnych jak to ma miejsce w USA czy Chinach, choć tam także zaczynają funkcjonować systemy podobne do ETS),
• Wdrożenie norm emisji dla samochodów osobowych i dostawczych (czyli zastąpienie silnika spalinowego napędem elektrycznym).
• Redukcja emisji metanu (duży problem dla górnictwa).
• Wdrożenie zrównoważonych paliw lotniczych i paliw o obniżonej emisyjności w żegludze (co oznacza na razie po prostu droższy samolot i transport statkiem, rekompensować ma to rozwój kolei).
• Budowa infrastruktury paliw alternatywnych (sieć ładowarek),
• Rozwój energii odnawialnej (fotowoltaika, energetyka wiatrowa), efektywności energetycznej (różne technologie redukcji zużycia energii elektrycznej).
• Wdrożenie charakterystyki energetycznej budynków (neutralność klimatyczna budynków, a więc zakaz kotłów węglowych i gazowych, ocieplenie, montaż fotowoltaiki, pomp ciepła).
• Wdrożenie pakietu gazowo – wodorowego (zastępowanie gazu, a więc „paliwa przejściowego” - wodorem).
• Wszystko to okraszono także masową elektryfikacją wszystkich gospodarek UE i pomysłem funkcjonowania cła węglowego na granicach, aby biznes nie uciekł przed redukcją emisji do krajów ościennych.
Jednak co pokazała wojna na Ukrainie, Zielony Ład, w tym towarzyszące mu przepisy wykonawcze to żywa materia. Stąd coraz większego znaczenia nabiera również energetyka jądrowa.
57 firm odpowiada za 80% emisji gazów cieplarnianych. Kto kontroluje przyszłość klimatu?
Korzenie Zielonego Ładu
Gdy rozpoczynała się dyskusja o Zielonym Ładzie często tę ideę określano jako Nowy Zielony Ład i uważam, że to dużo trafniejsza nazwa. Chodziło w niej o nawiązanie do programu New Deal, zainicjowanego przez Franklina Delano Roosevelta w latach 1933–39, którego celem było przeciwdziałanie skutkom wielkiego kryzysu z lat 1929-1933. Jądrem New Deal był silny interwencjonizm państwowy. Inwestowano olbrzymie środki finansowe z budżetu federalnego w program robót publicznych, dzięki któremu powstało ponad 120 tys. budynków publicznych, 77 tys. mostów, niemal 300 lotnisk, autostrady.
Założenia europejskie z 2019 r. na poziomie ideowym były zbieżne z wizją Roosevelta. Silny interwencjonizm (choć w tym przypadku nie federalny, a unijny) miał wyrwać Europę ze stagnacji, dać jej narzędzia do konkurowania z Amerykanami i Chińczykami, zbudować gospodarkę od nowa, a poprzez to również technologie, które w ujęciu komercyjnym jeszcze nie istniały (magazyny energii, wodór etc.). Wszystko to wpisano w narrację ekologiczną i klimatyczną, aby zaskarbić sobie poparcie Europejczyków, na wzór obietnicy Roosevelta, który obiecał Amerykanom przywrócenie godności.
Kontrowersje związane z Zielonym Ładem
W Polsce idea Zielonego Ładu budzi szeroką dyskusję. Wynika to z odmienności doświadczeń historycznych, w których silny interwencjonizm połączony z warstwą ideologiczną budzi żywe skojarzenia z czasami gospodarki centralnie sterowanej i wzorcami sowieckimi.
Z tego też względu wiele głosów twierdzi że strategia przyjęta przez Unię Europejską jest ryzykowna i nadal możliwy jest powrót do szerokiego wykorzystywania paliw kopalnych do generowania wzrostu gospodarczego.
Jest w tym cząstka prawdy, ponieważ wydarzenia takie jak wybuch kryzysu energetycznego w wyniku ataku Rosji na Ukrainę w 2022 r. wywołał krótkotrwałe „węglowe babie lato”. Największe na świecie spółki wydobywające węgiel w 2022 r., a więc apogeum kryzysu, potroiły swoje zyski osiągając łącznie ponad 97 mld USD zysku. To zaskoczyło wszystkich. Przecież z perspektywy inwestycyjnej była to branża schyłkowa. Tylko sam Glencore zarobił w rok 13,2 mld USD.
Jednak szybko okazało się, że był to zaledwie wynik wstrząsu spowodowanego odcięciem gazu ziemnego z Rosji do dostawców europejskich, a więc surowca niezbędnego na tym etapie transformacji energetycznej. Nie bez powodu europejski establishment nazywa gaz „paliwem przejściowym”. Jest bowiem jasne, że do momentu wynalezienia magazynów energii na komercyjną skalę unijna gospodarka potrzebuje niezależnego od pogody źródła energii. Nie wszystko da się załatwić transgraniczną wymianą energii czy narzędziami takimi jak ograniczanie popytu energii w firmach na żądanie. Z tego względu na negowaniu Zielonego Ładu w okresie kryzysu energetycznego zarobili jedynie spekulanci a nie inwestorzy. Zielony trend utrzymał się – Europa zareagowała na kryzys energetyczny zwiększeniem wysiłków klimatycznych. Postanowiono, że restrykcjami emisyjnymi zostaną objęte poza energetyką i przemysłem, nowe obszary gospodarcze – transport i budownictwo. Zamiast przychylniejszego spojrzenia na paliwa kopalne włączono do Zielonego Ładu energetykę jądrową.
Cały świat gra w zielone
Osoby krytykujące zielony kierunek Unii Europejskiej zapominają o jeszcze jednym aspekcie. Podobne do Zielonego Ładu procesy zachodzą u innych potęg gospodarczych na świecie (Stany Zjednoczone, Chiny). Sprzężenie prób powstrzymania zmian klimatu z dużymi procesami inwestycyjnymi w niskoemisyjne technologie to trend globalny usankcjonowany pierwszym w historii świata konsensusem, który poparło większość państw na świecie. Chodzi o tzw. Paryskie porozumienie klimatyczne z 2015 r. Zielony Ład jest więc w mainstreamie globalnych inicjatyw klimatyczno – gospodarczych i w tym sensie różni się od amerykańskiego New Deal, które było zjawiskiem unikatowym w skali świata.
Również obrane kierunki inwestycyjne wskazują na rosnącą rolę technologii niskoemisyjnych w Unii Europejskiej, Stanach Zjednoczonych i Chinach. Międzynarodowa Agencja Energetyczna (MAE) opublikowała 6 maja 2024 r. raport pt. "Advancing Clean Technology Manufacturing" a zawarte w nim dane wyraźnie wskazują na dynamiczny wzrost inwestycji w produkcję kluczowych technologii czystej energii, takich jak fotowoltaika, energia wiatrowa, akumulatory, elektrolizery i pompy ciepła.
Według MAE globalne inwestycje w produkcję tych technologii wzrosły do 200 mld USD w 2023 roku, co stanowi wzrost o ponad 70% w porównaniu z rokiem poprzednim. Co więcej, ten wzrost inwestycji przekłada się na około 4% wzrostu światowego PKB, co wyraźnie pokazuje, że czysta energia staje się istotnym czynnikiem gospodarczym na arenie międzynarodowej.
Największe zwiększenie wydatków można zauważyć w segmencie fotowoltaiki (50 proc w stosunku do 2022 r.). Podobnie, inwestycje w produkcję akumulatorów zanotowały wzrost o około 60 proc.
Produkcja zielonych technologii nadal jest zdominowana przez kilka regionów. Na przykład, ponad 80 proc. światowej mocy produkcyjnej modułów fotowoltaicznych znajduje się obecnie w Chinach. Jednakże, raport sugeruje, że do końca tej dekady będzie miało większe zróżnicowanie geograficzne.
IEA: Rekordowe poziomy emisji CO2 pomimo rosnącego udziału OZE. Winne Indie i Chiny
Co z tego wynika?
Mało prawdopodobne jest opieranie swoich decyzji o przekonaniu na temat nieuchronności powrotu do wykorzystywania paliw kopalnych. Najpoważniejszym zagrożeniem dla Zielonego Łady, czy szerzej globalnej zielonej transformacji, jest raczej ryzyko jej spowolnienia (wzrost kosztów dla wielu grup społecznych i związane z tym protesty), bądź wręcz przegrania zielonej rywalizacji przez Europę (w Chinach i Stanach Zjednoczonych normy emisyjne są elastyczne, bo podlegają państwu, podobnie zresztą jak dojście do neutralności klimatycznej, co daje im przewagę nad Unią Europejską). Zielony trend jest jednak co do zasady drogą, z której nie ma już powrotu.