Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Liberalizacja ustawy wiatrakowej może pomóc zaoszczędzić Polsce nawet 14 miliardów złotych

Udostępnij

Projekt nowelizacji ustawy wiatrakowej został przyjęty przez rząd na początku lipca, po czym parę dni później trafił do Sejmu. Od tego czasu minęły już prawie trzy miesiące, a pracę nad zniesieniem przepisów z 2016 roku nadal stoją w miejscu.


Ministerstwo Klimatu wielokrotnie podkreślało znaczenie nowelizacji ustawy dla dalszego rozwoju technologii wiatrowej na lądzie oraz możliwości wykorzystania taniej energii dla przemysłu. Po wprowadzonej w 2016 roku zasadzie 10H, mówiącej o minimalnej odległości turbin od zabudowań, równej 10-krotności całkowitej wysokości wiatraka, 99% terenów Polski, nie nadaje się do budowy farm wiatrowych.

Zmiany, jakie mają zajść poprzez uelastycznienie przepisów zakładają zmniejszenie odległości między budynkami mieszkalnymi, a elektrowniami do 500 metrów, pod warunkiem uwzględnienia takiej inwestycji przez gminę. Jak wynika z sondażu przeprowadzonego przez IBRiS dla ,,Rzeczpospolitej” projekt cieszy się dużym poparciem wśród Polaków - ponad 60% opowiada się za pilnym przyjęciem ustawy liberalizującej rozwój farm wiatrowych.

Greenpeace krytykuje otwarcie Baltic Pipe, mimo że niemiecki oddział fundacji brał udział w sprzedaży gazu

Energetyka wiatrowa w bieżącym sezonie grzewczym

Według prognoz, nadchodząca jesień i zima zapowiadają się wyjątkowo wietrzne, dzięki czemu energetyka wiatrowa ma szansę w znacznym stopniu ułatwić przetrwanie sezonu grzewczego. Jak informuje Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej, w trakcie wietrznych dni w 2022 roku udział OZE w polskim systemie przekraczał 50%, stanowiąc tym samym dużą oszczędność paliw kopalnych.

Według analizy przygotowanej przez Uniwersytet Jagielloński, poprzez odblokowanie i uruchomienie inwestycji w farmy wiatrowe, polskie rodziny, przemysł i gospodarka mogą zaoszczędzić nawet 14 mld złotych na energii elektrycznej.

Jednak na wszystko potrzebny jest czas. Po liberalizacji ustawy, nowe projekty na uruchomienie będą potrzebowały od 5 do 7 lat. W przypadku inwestycji, które mają już plany zagospodarowania przestrzennego oraz wykonane analizy środowiskowe czas oczekiwania spadnie do 2-3 lat.

- Kiedy zmiany ustawowe wejdą w życie i odblokują nowe inwestycje, w ciągu kilku lat tj. do roku 2030 mogłoby powstać od 6 do 10 GW nowych mocy w lądowych farmach wiatrowych. Wtedy moc łącznie z tym co już mamy sięgałaby 18 - 20 GW. Biorąc pod uwagę ten potencjał, w ciągu kilku lat moglibyśmy zupełnie uniezależnić się od dotychczas sprowadzanego węgla czy gazu właśnie poprzez rozwój lądowej energetyki wiatrowej. Ta technologia zagwarantowałaby nam samodzielność wytwórczą - informuje prezes PSEW, Janusz Gajowiecki.

Co z tego wynika?

Obecny rok w brutalny sposób uświadomił wszystkich o konieczności dywersyfikacji źródeł energii. Wiatr ma szansę odegrać w tym procesie ogromną rolę, niosąc tym samym korzyści dla obywateli, przedsiębiorstw i gospodarki. Jak szacuje PSEW, nowe farmy mają szansę wygenerować 70-133 mld zł przyrostu PKB, 490-935 mln zł dodatkowych wpływów do samorządów, ok. 80 mld zł zamówień na produkty i usługi w łańcuchu dostaw oraz 51 do 97 tysięcy nowych miejsc pracy w perspektywie do 2030 r. W ciągu najbliższych 10 lat możliwe jest osiągnięcie nawet 75% udziału krajowego potencjału w dostawie produktów i usług.

Obecnie, to właśnie dzięki energii wiatrowej Polska posiada najniższe ceny prądu w Europie. Biorąc pod uwagę bieżącą sytuację geopolityczną i wszystkie powyższe aspekty, przyjęcie regulacji powinno być dla rządzących priorytetem.

Pierwszy elektryczny samolot wzbił się w powietrze. Kiedy możemy spodziewać się lotów na skalę komercyjną?

Udostępnij