Przejdź do treści

Partner serwisu
Saxo Bank

Tesla znów pod prąd rynku. Ale cień Michaela Burry’ego wraca
Kategorie

Tesla znów pod prąd rynku. Ale cień Michaela Burry’ego wraca

Udostępnij

Na Wall Street poniedziałek należał do tych słabszych dni – szeroki rynek zsunął się w dół, a jednak Tesla znów pokazała, że rządzi się własnymi prawami. Kurs spółki Elona Muska w trakcie sesji spadał o 1,1%, by ostatecznie zamknąć dzień praktycznie na zero: minus 3 centy, przy cenie 430,14 USD za akcję. Dla porządku: S&P 500 stracił 0,5%, a Dow Jones 0,9%.

Na wykresie Tesli to tylko niewielka świeca, ale w tle wydarzyło się sporo rzeczy, które europejscy inwestorzy obserwują z rosnącym zainteresowaniem – i niepokojem.

SpółkaGiełdaZmiana w listopadzie 2025Zmiana od początku roku (YTD)
Tesla (TSLA) NASDAQ-5,78%+13,41%
Li Auto (LI) NASDAQ-11,80%-25,31%
NIO (NIO) NYSE-24,14%+13,85%
XPeng (XPEV) NYSE-7,07%+84,85%

*Nazwy spółek są klikalne i prowadzą do platformy SaxoTraderGO.

Obecna hossa ma jeszcze pole do wzrostu, ale czasy łatwych zysków już się skończyły - mówi Jacob Falkencrone z Saxo

Tesla po huśtawce listopada

Spółka wchodziła w ten tydzień po solidnym rajdzie. W skróconym przez Thanksgiving tygodniu akcje Tesli podrożały o około 10%. A jednak cały listopad spółka kończy z miesięczną stratą rzędu 6%. To dobrze oddaje, czym Tesla jest dziś dla rynku: połączeniem historii wzrostu, narracji o sztucznej inteligencji i bardzo realnej zmienności, której europejskim blue chipom najczęściej brakuje.

Roczna perspektywa wygląda już atrakcyjniej. Licząc od początku roku, akcje Tesli są na plusie o około 7%, a w horyzoncie ostatnich 12 miesięcy – o mniej więcej 25%. Dla wielu funduszy z Europy to wciąż papier, który trudno ignorować, nawet jeśli bilans ryzyka i wyceny coraz bardziej przypomina „all inclusive” niż rozsądnie wycenioną fabrykę samochodów.

Tesla stawia na AI i robotykę. Wycena rośnie szybciej niż zyski, co może być problemem

Głos człowieka od „Big Short”

Na tę układankę nałożył się jeszcze jeden element, który z europejskiej perspektywy brzmi wyjątkowo donośnie: Michael Burry. Ten sam, którego świat poznał jako bohatera „The Big Short” – inwestora, który przed kryzysem 2008 r. postawił fortunę na załamanie rynku kredytów hipotecznych w USA.

W weekend Burry opublikował na swoim Substacku wpis, w którym nazwał Teslę spółką przewartościowaną. W świecie po „Big Short” każde takie zdanie z jego ust działa jak dzwonek alarmowy. Dla części inwestorów w Europie to sygnał: skoro człowiek, który zarobił na pęknięciu bańki hipotecznej, mówi dziś o przewartościowaniu Tesli, to być może warto uważniej przyjrzeć się fundamentom, a nie tylko wierzyć w narrację o „kolejnym Apple’u na sterydach AI”.

To nie znaczy automatycznie, że historia się powtórzy. Ale fakt, że kurs Tesli po tej krytyce zdołał wyjść na niemal neutralne zamknięcie, pokazuje też drugą stronę medalu: rynek wciąż jest gotów dawać Muskowi spory kredyt zaufania.

Co ciekawe, sam Burry na X zdystansował się od medialnych nagłówków o „wznowieniu shorta na Teslę”. Podkreślił, że w swoim wpisie mówił przede wszystkim o przewartościowaniu i rozwodnieniu, a nie o konkretnych pozycjach, oraz że kiedyś opisywany w prasie zakład na spadek Tesli opiewał na 5 mln, a nie 500 mln USD.

Tesla znowu na huśtawce. Kurs rośnie, ale Europa przypomniała o problemach

Chińskie liczby studzą entuzjazm

Odrębny, ale dla Tesli kluczowy wątek, to dane z Chin – największego rynku dla aut w pełni elektrycznych. Na początku tygodnia swoje wyniki za listopad pokazali tamtejsi producenci: Li Auto, NIO i XPeng. Łącznie trójka dostarczyła 106 184 samochody, co oznacza wzrost o 6% rok do roku.

6% w branży, która jeszcze niedawno raportowała wzrosty kilkudziesięcioprocentowe, to najsłabsze tempo wzrostu w 2025 r. Inwestorzy zareagowali natychmiast: kurs NIO spadł o 5,82%, XPeng o 2,20%. Li Auto także było pod presją.

Tesla swoich oficjalnych danych miesięcznych i regionalnych nie pokazuje, więc rynek musi polegać na wyliczeniach stowarzyszeń branżowych. Według nich, do końca października Tesla sprzedała w Chinach około 464 tys. samochodów – o mniej więcej 7% mniej niż rok wcześniej. Z europejskiej perspektywy brzmi to jak ostrzeżenie: jeśli nawet w Chinach, gdzie elektromobilność stała się państwowym projektem strategicznym, dynamika popytu hamuje, to modele wzrostu wpisane w wyceny globalnych producentów mogą okazać się zbyt optymistyczne.

Listopad przyniósł jednak dla Tesli wyraźne odbicie po stronie produkcji i wysyłek z fabryki w Szanghaju. Jak zwraca uwagę analityk Ming (@tslaming) na platformie X, hurtowe dostawy Tesli z Chin sięgnęły w listopadzie ok. 86,7 tys. aut – to o 10% więcej rok do roku i aż o 41% więcej niż w październiku, kiedy było to ok. 61,5 tys. sztuk. Trzeba pamiętać, że są to dane „wholesale”, obejmujące także eksport, a nie wyłącznie sprzedaż na rynku krajowym. Obraz jest więc mieszany: sektor jako całość wchodzi w fazę normalizacji wzrostu, a Tesla potrafi jeszcze dorzucić bieg wyżej, ale już nie na takiej fali entuzjazmu jak kilka lat temu.

Zmiana strategii Elona Muska daje Tesli drugie życie. Inwestorzy znów kupują wizję

Musk sprzedaje wizję epoki obfitości

Na nastroje wokół spółki zadziałał też opublikowany w niedzielę na platformie X (dawny Twitter) wywiad z Elonem Muskiem. Nie było tam twardych, negatywnych informacji typu „profit warning”. Była za to dobrze znana opowieść o „epoce obfitości”, którą mają przynieść roboty trenowane przez AI, wykonujące za ludzi niemal każdą pracę.

Musk mówił wprost, że widzi coraz większą konwergencję między SpaceX, Teslą a xAI – swoją firmą od sztucznej inteligencji, konkurującą z OpenAI. Według tej wizji satelity zbudowane i wyniesione na orbitę przez SpaceX miałyby napędzać infrastrukturę potrzebną do działania flot autonomicznych samochodów i robotów Tesli, trenowanych w xAI.

Dla części inwestorów to kusząca historia: zamiast „zwykłego” producenta aut dostajemy wejściówkę do całego ekosystemu AI, kosmosu i robotyki. Z europejskiego punktu widzenia pojawia się jednak klasyczne pytanie: na ile to spójna strategia, a na ile rozproszony konglomerat zależny od jednego człowieka i jego kolejnych pomysłów.

Bitcoin znów powyżej 90 tys. USD. Bez wsparcia Wall Street, które dzisiaj ma wolne

Głosowanie akcjonariuszy i granice wyobraźni

W tle mieliśmy jeszcze świeże decyzje właścicielskie. Akcjonariusze Tesli zagłosowali niedawno za tym, by spółka mogła bezpośrednio inwestować w xAI. Głosowanie nie ma charakteru wiążącego dla zarządu, ale wysyła jasny sygnał: duża część inwestorów jest gotowa kupić wizję jeszcze ściślejszego powiązania motoryzacji z AI i kosmosem.

W europejskich standardach ładu korporacyjnego taki splot interesów - jedna osoba jako kluczowy menedżer i architekt kilku firm jednocześnie - budziłby ostrą dyskusję. W przypadku Tesli rynek najwyraźniej na razie woli skupić się na potencjale, a nie na ryzyku.

Saxo wprowadza do oferty dla polskich inwestorów fundusze ETF od Vanguard

Litera X i reszta układanki

W wywiadzie padło też pytanie, które wielu obserwatorów zadaje sobie od lat: dlaczego Musk tak bardzo lubi literę X? Dziś zarządza SpaceX, xAI i platformą X, włączoną już do struktury xAI. Sam Musk żartobliwie przyznał, że czasem zastanawia się, „co jest z nim nie tak”.

Źródła tej obsesji sięgają końcówki lat 90. W 1999 r., zakładając firmę z sektora usług finansowych, Musk szukał jednoliterowej domeny. Wybrał X, którą postrzegał jako symbol skrzyżowania dróg czy izby rozliczeniowej dla pieniędzy. W SpaceX litera X oznacza eksplorację. W nazwie Tesla X nie ma, choć firma sprzedaje SUV-a Model X – Musk określił to jako po prostu zbieg okoliczności.

Jensen Huang nie widzi bańki AI. Nvidia dowozi wyniki, a kurs akcji mocno rośnie

Co z tego wynika dla inwestorów w Europie?

Na razie rynek dał Tesli coś w rodzaju „żółtej kartki”: spółka przetrwała słabszy dzień na Wall Street lepiej niż główne indeksy, mimo chłodniejszych danych z Chin i krytycznej opinii Michaela Burry’ego.

Dla europejskich inwestorów wnioski są co najmniej dwa. Po pierwsze, Tesla pozostaje barometrem apetytu na ryzyko w globalnej hossie na technologiach i AI - jeśli kiedyś ten barometr gwałtownie opadnie, trudno będzie udawać, że to tylko „amerykańska historia”. Po drugie, głos takich postaci jak Burry przypomina, że nawet najbardziej porywająca narracja o przyszłości nie zwalnia z obowiązku zadania podstawowego pytania: ile jesteśmy gotowi zapłacić dziś za obietnice jutra.

Kraken szykuje się do IPO na Wall Street. Giełda kryptowalut chce pozyskać kapitał na rozwój produktów i ekspansję zagraniczną

Udostępnij