Przejdź do treści

Partner serwisu
Saxo Bank

Michael Burry znów pod prąd - stawia wielkiego shorta na Nvidię i Palantir
Kategorie

Michael Burry znów widzi na rynku bańkę i otwiera wielkiego shorta na akcjach Nvidii i Palantir

Udostępnij

Alex Karp wyszedł do telewizji jak człowiek, który właśnie dowiedział się, że ktoś obstawia upadek jego dziecka. Szef Palantira w CNBC mówił, że krótkie pozycje na jego spółkę i Nvidię są „szalone”, a sam pomysł shortowania „chipów i ontologii” brzmiał w jego ustach jak herezja. Trudno się dziwić: Palantir jest jego życiem, a AI - jego religią.

Tyle że po drugiej stronie tego sporu nie stoi anonimowy fundusz z X (dawniej Twittera), tylko Michael Burry, facet od „Big Short”. Człowiek, który dorobił się legendy na tym, że w 2006 r. uparcie grał przeciwko kredytom subprime, gdy reszta Wall Street jeszcze się zastanawiała, jak nazwać kolejną transzę CDO.

Debata Market Rebels i pokaz filmu „The Big Short”, 6 listopada, 19:00 - Cinema City Bonarka, Kraków

Kto odważył się zagrać przeciw AI

Historia zaczyna się od nudnego formularza 13F, który fundusz Burry’ego, Scion Asset Management, złożył do SEC za kwartał zakończony 30 września. Dokument trafił do publicznej bazy w poniedziałek wieczorem, a potem już poszło lawinowo: najpierw nagłówki, potem wykresy, wreszcie emocjonalne komentarze Karpa.

Z liczb wynika, że Scion postawił na Palantir i Nvidię nie w roli ulubionych spółek, tylko głównych celów. Burry nie sprzedaje ich akcji w klasycznym shortcie, tylko skupuje opcje sprzedaży - puty. Na Palantir wziął puty na 5 mln akcji, o łącznej wartości ok. 912 mln USD. Na Nvidię - puty na 1 mln akcji, warte w przybliżeniu 187 mln USD. Według wyliczeń z 13F te dwie pozycje odpowiadają za mniej więcej 80% całego portfela Scion. To nie jest kosmetyczne zabezpieczenie przed spadkami. To jest duży zakład przeciw najbardziej ukochanemu motywowi rynku.

Regulator nie wymaga podania dokładnych serii, więc nie wiemy, jakie są poziomy wykonania i terminy wygaśnięcia. Ale obserwatorzy rynku opcji wyłapali ostatnio pokaźne transakcje w kontraktach głęboko poza pieniądzem, z wygasaniem dopiero w drugiej połowie 2026 r. Taki horyzont idealnie pasuje do stylu Burry’ego: on nie liczy na krach jutro rano, on zakłada, że rynkowa euforia pęka powoli.

Jeszcze ciekawszy jest kontekst. Ledwie tydzień wcześniej ten sam Burry sugerował w mediach społecznościowych, że przy bańkach czasem „jedynym sensownym ruchem jest zejść z boiska”. Raport do SEC pokazuje coś dokładnie odwrotnego: rozgrywa AI z pełnym rozmachem.

Portfel Burry’ego: wielki zakład przeciw AI i ukłon w stronę starej gospodarki

Scion nie jest jednak czystym funduszem „nienawidzącym technologii”. W tym samym formularzu widać dwie spore pozycje po długiej stronie: call opcje na Pfizer o wartości ok. 153 mln USD oraz na Halliburton za ok. 61,5 mln USD. Innymi słowy, Burry sprzedaje hype wokół AI, a kupuje bardziej przyziemne sektory - farmację i ropę z usługami naftowymi.

To wygląda jak klasyczna próba przesunięcia się z modnego megatrendu w stronę biznesów, które mają stabilne cash flow, ale nie są bohaterami konferencji o sztucznej inteligencji. Problem w tym, że Burry wchodzi pod prąd w momencie, gdy prąd jest naprawdę silny.

S&P 500 w ostatnim miesiącu dał ok. 2,3% całkowitej stopy zwrotu, wydłużył najdłuższą serię wzrostowych miesięcy od 2021 r. i wbił się na 34. rekord w tym roku. Bank of America policzył, że ok. 80% październikowego ruchu w górę zrobiła „Magnificent Seven” - garstka największych spółek technologicznych. W ujęciu miesięcznym ta siódemka jest ok. 5,4% ponad kreską, podczas gdy S&P 500, w którym wszystkie spółki mają jednakową wagę, spadł o mniej więcej 2,1%. Innymi słowy: bez kilku gigantów, których twarzą jest właśnie Nvidia, hossy by nie było.

Nvidia łączy siły z OpenAI, celem jest „fabryka AI” – co naprawdę zmieni ten układ?

Nvidia - centrum „circular capex”, ale z realną gotówką

To właśnie Nvidia jest dziś w samym środku zjawiska, które Burry krytykuje jako „okrężny capex” w sektorze AI. Mechanizm jest prosty: wielkie spółki technologiczne wydają ogromne kwoty na infrastrukturę AI, żeby podkręcić potencjał wzrostu, rynek to docenia, wyceny rosną, więc łatwiej pozyskać kapitał na kolejną turę wydatków. Krąg się zamyka.

Problem dla narracji o bańce polega na tym, że w przypadku Nvidii to nie jest czysta finansowa incepcja, tylko twarde zamówienia. Microsoft, Google, Amazon i Meta ogłosiły, że w przyszłym roku planują gigantyczne nakłady inwestycyjne na projekty AI. Szacunki mówią o ponad 480 mld USD capexu. Nvidia ma ok. 80% udziału w rynku wyspecjalizowanych chipów AI, więc każdy kolejny miliard, jaki hyperscalerzy wrzucają w sztuczną inteligencję, w sporej części ląduje u niej w przychodach.

Spółka za chwilę pokaże wyniki za III kwartał swojego roku obrotowego. Oczekiwania są wysokie, bo to ma być kolejny dowód na to, że popyt na sprzęt AI jest wciąż potężny. W poniedziałek przed wysypem informacji o ruchach Burry’ego kurs Nvidii bił rekordy historyczne, a w skali 12 miesięcy akcje są ok. 48% wyżej. Po ujawnieniu krótkich pozycji cena spadła o kilka procent (dzień później notowania były ok. 3,96% pod kreską), ale nie zmienia to faktu, że w ujęciu rocznym to nadal jedna z największych zwyciężczyń AI-hossy.

Do tego dochodzi problem dla tych, którzy chcieliby krzyczeć „bańka”: wycena. Nvidia handluje dziś w okolicach 30-krotności zysków, które analitycy przewidują na najbliższe 12 miesięcy. To mniej niż w przypadku Apple i Microsoftu, tylko lekko powyżej Amazona, który chodzi na ok. 26-krotności. Jak na firmę, która praktycznie zmonopolizowała kluczowy komponent rewolucji AI, trudno mówić o całkowitym odjechaniu od fundamentów.

Meta bije oczekiwania przychodami i podnosi prognozy wydatków, a inwestorzy reagują wyprzedażą - akcje spadają po kosztach AI

Palantir - ukochane dziecko rynku z metką „300x zysk”

Na tym tle Palantir wygląda jak podręcznikowy faworyt tłumu. Spółka specjalizująca się w oprogramowaniu analitycznym i rozwiązaniach AI dla rządów i biznesu stała się w ostatnim roku ulubieńcem inwestorów detalicznych. Kurs w 12 miesięcy urósł o 305%, a licząc od wcześniejszych dołków - nawet ponad 370%. Tego nie da się przegapić na żadnym wykresie.

Palantir bije rekordy wzrostu i wyceny. Gwiazda AI na froncie danych i obronności

Gdy Palantir wchodził w ostatni sezon wynikowy, dane FactSet pokazywały, że rynek wycenia go na ponad 300-krotność prognozowanych zysków na 2025 r. Wielu analityków od dawna powtarza, że to poziomy, przy których nie ma już marginesu na pomyłki. Mimo to akcje przed publikacją kwartalnych danych dotarły do historycznych maksimów. Po wynikach - lepszych od konsensusu - natychmiast przyszła realizacja zysków. We wtorek kurs spadł o ponad 7% (konkretnie o 7,94%), mimo że na papierze spółka „dowiozła”.

Równolegle w tle toczy się standardowa historia o insiderach. W miarę jak kurs rósł, ludzie z wewnątrz Palantira pozbywali się akcji za dziesiątki milionów USD. Alex Karp w połowie sierpnia sprzedał ponad 400 tys. akcji, inkasując ok. 60 mln USD. Z jednej strony więc mamy prezesa, który na antenie CNBC grzmi, że shortowanie Palantira i Nvidii jest kompletnie oderwane od rzeczywistości, z drugiej - menedżera, który sam przy wysokich kursach dość chętnie zamienia papiery na gotówkę.

Nie zmienia to faktu, że Palantir pozostaje ukochanym dzieckiem tych, którzy na nim zarobili. Dla nich to nie jest spółka z P/E powyżej 300, tylko „czysty bet na przyszłość AI”, który w końcu – ich zdaniem – zostanie dowieziony także w zyskach.

Rynek, sezonowość i głosy ostrzegawcze z Wall Street

W tle sporu Karp - Burry przewija się jeszcze kwestia ogólnej kondycji rynku. W ostatnich dniach dwaj szefowie wielkich banków inwestycyjnych, David Solomon z Goldman Sachs i Ted Pick z Morgan Stanley, ostrzegali, że amerykańskie akcje mogą być blisko korekty. Zwracali uwagę, że indeks S&P 500 jest dziś wyceniany na mnożnikach wyraźnie powyżej średniej z ostatnich pięciu lat, a ogromna część wzrostów i zysków skupiona jest w wąskiej grupie spółek - właśnie takich jak Nvidia czy Palantir.

Z drugiej strony statystyka stoi po stronie byków. Adam Turnquist z LPL Financial przypomina, że ostatnie dwa miesiące roku oraz sześciomiesięczne okno od listopada do kwietnia to historycznie najsilniejszy okres dla rynku akcji. Od debiutu ChatGPT w listopadzie 2022 r. tym, co tę sezonowość napędza, jest przede wszystkim temat AI. Dodatkowo szerszy sektor technologiczny ma odpowiadać za około 45% z 597,7 mld USD zysków spółek z S&P 500 w trzecim kwartale i mniej więcej 47% w czwartym. To nie wygląda jak bańka zbudowana wyłącznie na obietnicach.

Akcje Amazon mocno w górę. Zapotrzebowanie na AI i chmurę obliczeniową napędza wyniki spółki

W takim otoczeniu zagranie Burry’ego może być odczytywane dwojako. Albo jako rozsądne wyprzedzenie przyszłej korekty w segmencie, który faktycznie trochę odjechał (szczególnie jeśli spojrzymy na wycenę Palantira), albo jako próba stania się bohaterem „Big Short 2”, zanim rynek w ogóle pokaże pierwsze pęknięcia.

Keynes, ChatGPT i pytanie o cierpliwość

Cała ta historia sprowadza się do jednego pytania: czy to jest ten moment, w którym klasyczna maksyma przypisywana Keynesowi - „the market can remain irrational longer than you can remain solvent” - znów zostanie przetestowana?

Od startu ChatGPT minęły niespełna trzy lata. W tym czasie AI zdążyła stać się głównym tematem raportów analitycznych, konferencji wynikowych i listów do akcjonariuszy. Nvidia urosła do rangi jednego z najcenniejszych przedsiębiorstw na świecie, Palantir dał rajd liczony w setkach procent, a „Magnificent Seven” niemal w pojedynkę dźwiga indeks S&P 500. Jednocześnie coraz więcej osób - od Burry’ego przez szefów Goldman Sachs i Morgan Stanley po ostrożniejszych analityków - mówi, że to nie może trwać wiecznie.

Wall Street umiarkowanie optymistyczne wobec Nasdaq. Najnowsze prognozy banków inwestycyjnych

Mamy więc z jednej strony Burry’ego, który po raz kolejny ustawia się po stronie mniejszości i gra przeciw temu, w co wierzy większość. Z drugiej strony mamy spółki, które realnie zarabiają na AI, zamówienia liczone w setkach miliardów USD i rynek, który, mimo pojedynczych spadków rzędu 2% czy 7%, wciąż wygląda tak, jakby chciał sprawdzić, jak daleko da się przesunąć granicę „nieracjonalności”.

Czy Burry ma rację, że czas AI-manii dobiega końca? Czy może tym razem to on będzie przykładem na to, że nawet najgłośniejszy „Big Short” może okazać się po prostu zbyt wczesny? Nie wiemy. Wiemy jedynie, że od listopada 2022 r. ten rynek zachowuje się na tyle „dziwnie”, że Keynes, patrząc na wykresy Nvidii i Palantira, pewnie dobrze wiedziałby, po której stronie tego zakładu dziś stanąć. Pytanie pozostaje to samo: czy Michael Burry ma wystarczająco dużo czasu i kapitału, żeby doczekać dnia, w którym rynek mu przyzna rację.

Market Rebels

Bilety dostępne po kliknięciu w grafikę lub opcjonalnie: MARKET REBELS FORUM KRAKÓW

Udostępnij