Kraken szykuje się do IPO na Wall Street. Giełda kryptowalut chce pozyskać kapitał na rozwój produktów i ekspansję zagraniczną
Amerykańska giełda kryptowalut Kraken cicho, bez medialnego szumu, złożyła wniosek o wejście na giełdę w USA. Jak podaje Reuters, to tzw. poufne zgłoszenie prospektu emisyjnego, które pozwala dopracować szczegóły oferty z regulatorami poza reflektorem opinii publicznej. Moment nie jest przypadkowy: firmy z branży cyfrowych aktywów próbują wykorzystać sprzyjający klimat w Waszyngtonie, zanim kampania przed wyborami do Kongresu w 2026 r. zamieni regulatorów w polityczne pole minowe.
W tym roku na Wall Street z przytupem pojawiły się już inne podmioty z sektora: emitent stablecoina Circle, giełdy kryptowalut Gemini i Bullish. Dla globalnych inwestorów, także w Europie, to jasny sygnał, że amerykański rynek kapitałowy ponownie otwiera drzwi przed cyfrowymi aktywami - przynajmniej na razie.
Trump chce z USA zrobić „krypto stolicę świata”
W tle stoi polityka. Obecna administracja Donalda Trumpa konsekwentnie wysyła sygnał: krypto ma w Stanach nie być już wrogiem publicznym numer jeden. Prezydent zadeklarował, że chce uczynić z USA „krypto stolicę świata”, a w tym roku podpisał ustawę Genius Act, która w branży została odebrana jako zielone światło dla dalszego rozwoju rynku aktywów cyfrowych.
To właśnie na tę falę próbuje wskoczyć Kraken. Jak zauważa Jacob Zuller, na którego powołuje się Reuters, analityk firmy badawczej Third Bridge, samo poufne zgłoszenie IPO jest komunikatem: krypto nie jest chwilową modą, a giełdy kryptowalut nie tworzą rynku typu „zwycięzca bierze wszystko”. Według niego kluczem do przetrwania w USA będzie poszerzanie oferty o nowe klasy aktywów i coraz głębsze wejście w obszar płatności.
Wejście w krypto i blockchain rozpaliło wyobraźnię akcjonariuszy Vakomtek
20 mld USD wyceny i szybki skok wartości
Dzień przed ogłoszeniem planu debiutu Kraken poinformował inwestorów, że w najnowszej rundzie finansowania spółka została wyceniona na 20 mld USD. Co istotne, to o 33% więcej niż jeszcze niespełna dwa miesiące temu. W turze finansowania wzięli udział giganci z Wall Street, tacy jak Jane Street i Citadel Securities.
Świeży kapitał ma być dla Kraken paliwem do rozwoju produktów i ekspansji zagranicznej. Debiut giełdowy, który według wcześniejszych informacji ma nastąpić w pierwszym kwartale 2026 r., byłby naturalnym przedłużeniem tej strategii: dostęp do jeszcze większej puli kapitału, większa rozpoznawalność marki i inna liga, jeśli chodzi o standardy raportowania.
Z europejskiej perspektywy to interesujący kontrast: podczas gdy w Brukseli dopracowuje się regulacje MiCA, a część instytucji wciąż traktuje krypto z rezerwą, w Waszyngtonie Biały Dom próbuje obrócić sektor w element gospodarczej ofensywy.
Wyścig z kalendarzem wyborczym
Dlaczego tak duży pośpiech? W USA za mniej niż rok odbędą się wybory do Kongresu. Statystyka jest brutalna: partia prezydencka zazwyczaj traci miejsca w połowie kadencji. Dla rynku oznacza to ryzyko, że balans sił w Waszyngtonie się zmieni, a wraz z nim podejście do regulacji cyfrowych aktywów.
Analitycy spodziewają się, że spółki z sektora krypto będą chciały „zakotwiczyć się” na rynku publicznym, zanim polityczny wiatr zacznie wiać w nieznanym kierunku. W kolejce do IPO stoją m.in. zarządzający aktywami skoncentrowanymi na kryptowalutach Grayscale oraz firma BitGo zajmująca się przechowywaniem aktywów cyfrowych. Kraken jest więc częścią większej fali, nie samotnym przypadkiem.
Z punktu widzenia inwestorów z Europy sygnał jest czytelny: amerykańskie spółki krypto chcą jak najszybciej przejść z etapu „techowego eksperymentu” do kategorii pełnoprawnych, regulowanych emitentów na największym rynku kapitałowym świata.
Od czystego krypto do multi asset
Kraken, założony w 2011 r., zaczynał jako typowo kryptowalutowa giełda, skoncentrowana na handlu bitcoinem i innymi tokenami. Dziś profil działalności jest znacznie szerszy. W ostatnich miesiącach firma weszła w nowe klasy aktywów, w tym w akcje, uruchamiając handel giełdowymi walorami bez prowizji.
Ta zmiana to nie tylko kosmetyka. To próba ustawienia się w jednym szeregu z dużymi platformami brokerskimi i fintechami, które w oczach detalicznego klienta nie są już „giełdą krypto”, ale pełnoprawnym miejscem do zarządzania portfelem - od akcji, przez kontrakty, po cyfrowe tokeny.
Agresywne przejęcia: NinjaTrader i Small Exchange
Strategia dywersyfikacji widać też w ostatnich przejęciach. W maju Kraken kupił za 1,5 mld USD platformę NinjaTrader skupioną na detalicznym handlu kontraktami futures. Miesiąc temu domknął kolejną transakcję: od IG Group przejął Small Exchange, giełdę kontraktów terminowych, za 100 mln USD.
To ruchy, które mogą szczególnie interesować inwestorów spoza USA. Dzięki przejęciom Kraken buduje pozycję gracza zdolnego łączyć świat tradycyjnych instrumentów pochodnych z rynkiem kryptowalut. Jeśli amerykański debiut się powiedzie, nie będzie zaskoczeniem, jeśli kolejnym etapem staną się bardziej agresywne wejścia na rynki zagraniczne.
Październik miesiącem krachów? Nie dla polskich inwestorów. Oto gdzie widzą okazje inwestycyjne.
Co to znaczy dla europejskich inwestorów
Dla europejskiego kapitału historia Kraken jest testem tego, czy giełdy kryptowalut mogą stać się „zwykłymi” spółkami notowanymi na tradycyjnych parkietach, z całym pakietem obowiązków informacyjnych, nadzoru i raportowania.
Jeżeli IPO w pierwszym kwartale 2026 r. dojdzie do skutku, inwestorzy z Londynu, Frankfurtu czy Warszawy będą patrzeć nie tylko na wycenę i dynamikę kursu, ale też na to, jak amerykański rynek wycenia ryzyko regulacyjne i polityczne wpisane w ten sektor przed wyborami do Kongresu.
Na razie obraz jest jasny: Waszyngton daje krypto kredyt zaufania, Wall Street odpowiada kolejnymi rundami finansowania i planami debiutów, a takie firmy jak Kraken próbują maksymalnie wykorzystać to okno. Pytanie, które zadają sobie dziś inwestorzy, brzmi raczej nie „czy krypto zostanie”, ale kto i na jakich zasadach będzie dzielił się tortem.

