Polskie family office rosną w siłę. Sukcesja napędza rozwój takiego sposobu zarządzania majątkiem
W miarę rosnących majątków najbogatszych przedsiębiorców oraz tworzenia planów sukcesji, na rynku popularność zyskają podmioty zarządzające ich majątkiem. Choć trend ten póki co widoczny jest na zagranicznych rynkach, to w Polsce też już nabiera rozpędu.
Do 2030 r. liczba family office na świecie powinna zwiększyć się o 33% do niemal 11 tys. - wynika z danych Deloitte. W tym momencie najliczniej powstają one w Ameryce Północnej i Azji, jednak Europa też będzie miała się czym pochwalić. W Polsce coraz więcej analityków, a nawet zarządzających decyduje się na zmianę posady i pracy dla family office. Przykładem może być Artur Tomala, który przeszedł z Goldman Sachs do family office Aldony Wejchert czy Kacper Koproń i Łukasz Rudnik, byli analitycy Trigon, którzy dołączyli do family office związanego z rodziną Juroszków.
Nieunikniona decyzja
Aktualnie na Starym Kontynencie obecnych jest ponad 2 tys. family office, a do 2030 r. będzie ich 2,6 tys. W Ameryce Północnej powstało ich 3,2 tys., a w rejonie Azji i Pacyfiktu 2,3 tys. - podaje Deloitte. Jak wskazują eksperci, tworzenie się kolejnych family office jest ściśle związane z sukcesją. Dotychczas przedsiębiorcy, którzy osiągnęli sukces, często reinwestowali swoje zyski w dalszy rozwój biznesu. Kolejne pokolenia jednak nie muszą pałać chęcią do przejęcia firmy, dlatego wtedy pojawia się potrzeba zagospodarowania środków w inny sposób.
„W Polsce aktualnie jesteśmy na początku tworzenia się szeroko pojętego rynku family office. Obecnie przedsiębiorcy, którzy założyli firmę, ciągle są u jej steru lub rozpoczynają proces sukcesji. Tym samym dotychczasowe nadwyżki środków często inwestowane były właśnie w jego rozwój. W momencie gdy firma nie potrzebuje już całego wypracowanego kapitału, właściciele zaczynają zastanawiać się nad dywersyfikacją inwestycji. Wtedy pomocnym narzędziem mogą być family office zdolne do pomnażania majątku w zupełnie innych dziedzinach niż ta, w której specjalizuje się dany przedsiębiorca. W Polsce aktualnie często pracujemy właśnie nad tym etapem - odseparowania core biznesu od zarządzania majątkiem prywatnym” komentuje dla Strefy Inwestorów Magdalena Kasiarz, współzarządzająca zespołem transakcyjnym i prawa korporacyjnego w EY.
Skomplikowane relacje
Niestety, choć w teorii kwestia sukcesji powinna być klarowna, to w praktyce wiąże się z problemami. Rozbieżność celów poszczególnych członków rodziny może prowadzić do licznych konfliktów, takich jak te obserwowane w przypadku rodziny Solorzów.
„Przeprowadzenie sukcesji, a często także i pojawienie się family office, rzadko kiedy przebiega bez turbulencji i Polska nie jest tutaj wyjątkiem. W przypadku majętnych osób często mamy do czynienia ze skomplikowanymi powiązaniami rodzinnymi, w których ścierają się rozbieżne interesy jej członków. Podstawową rzeczą, od której powinno zacząć się budowanie sukcesji, jest ustalenie wspólnego celu rodziny. Kolejną sprawą jest angażowanie się następnych pokoleń w rodzinny biznes. Jeśli rzeczywiście jest taka wola obu stron, to wtedy należy najpierw ustalić warunki współpracy i sukcesji, a dopiero później wdrażać potomków w rodzinny biznes” dodaje ekspertka EY.
Pierwsi zaznaczają swoją obecność
Ze względu na fakt, że większość rodzimych przedsiębiorców dopiero stoi przed podjęciem tematu sukcesji, family office są w Polsce rzadkością. Na tym tle wyróżnia się jednak rodzina Juroszków, która budując swoje struktury, systematycznie wyciąga analityków z rynku.
„W ramach rodziny mamy kilka podmiotów, które prowadzą działalność inwestycyjną. Jest to m.in. Betplay Capital, którym zarządzam, ale udziały w nim ma nasza trójka – ja, ojciec i brat. Ojciec inwestuje przez swoją spółkę Juroszek Holding, a brat swoją - MJ Investments. Ponadto część aktywów ulokowaliśmy również w fundacjach rodzinnych” mówi nam Tomasz Juroszek, członek zarządu Betplay Capital oraz Juroszek Holdingu. „Rozwijamy nasze family office i potrzebujemy osób, które pozwolą nam jak najefektywniej zarządzać aktywami rodzinnymi. Jesteśmy aktywnymi inwestorami w Polsce oraz globalnie, stąd potrzebujemy doświadczonych ekspertów. W rodzinnych spółkach zatrudniliśmy ostatnio m.in. Kacpra Kopronia, Łukasza Makowskiego i Łukasza Rudnika” uzupełnia Juroszek. Członek zarządu Betplay Capital zadeklarował również, że spodziewa się poszerzenia zespołu o kolejnych ekspertów.
Biorąc pod uwagę małą liczbę tego typu podmiotów ciężko stwierdzić, jak bardzo skłonni do podjęcia ryzyka są ich właściciele. W przypadku rodziny Juroszków dominują spółki z branż, na których znają się jej członkowie.
„Każdy z nas ma trochę inne podejście do inwestowania. Ojciec wierzy w spółki bardziej produkcyjne czy przemysłowe, raczej z Polski. Ja z Mateuszem inwestujemy poza Polską, często w spółki z sektora iGaming. Tu przydało się doświadczenie Kacpra Kopronia z gamedev, które szybko wykorzystał w pracy z nami. Nasza rodzina ma doświadczenie w tym sektorze. Inwestujemy przede wszystkim w te branże, które znamy” zauważa Juroszek.
Oprócz sektorów, przedsiębiorcy mają też kilka innych kryteriów inwestycyjnych, jak m.in. obecność firmy na giełdzie.
„Przede wszystkim przyglądamy się spółkom publicznym, preferujemy takie, gdzie właściciele zasiadają w zarządzie. Zwracamy uwagę na perspektywy spółki, dywidendę, sposób zarządzania, branżę czy płynność. Nie wykluczamy inwestycji w inne podmioty, szczególnie jeśli się szybko rozwijają i mają ciekawe perspektywy, ale jednak spółki publiczne są nam zdecydowanie bliższe. Jak większość family office, w celu dywersyfikacji ryzyka, posiadamy również portfel obligacji, funduszy private equity, a część środków trzymamy na długoterminowych lokatach, czekając na nowe okazje inwestycyjne” wyjaśnia Tomasz Juroszek.
Zagranica podzielona
Choć niewiele można powiedzieć o charakterze inwestycji polskich family office, to na rynkach zagranicznych widać już pewne podziały. Co nie powinno dziwić, amerykańskie podmioty stawiają przede wszystkim na pomnażanie majątku, jednocześnie więcej ryzykując.
„W Polsce powstają bardziej i mniej formalne family office, które również potrzebują kadr. Póki co jednak nie są i nie będą to duże podmioty. Raczej powstaną zespoły małe, które doskonale poznają specyfikę danej rodziny i charakter ich inwestycji, tak jak to jest na zagranicznych rynkach. Przyglądając się m.in. family office zakładanym w Szwajcarii widzimy, że w znaczącej części ich priorytetem jest zabezpieczenie majątku dla przyszłych pokoleń. Tymczasem biura z USA czy Azji skupiają się na jego pomnażaniu, biorąc pod uwagę np. inwestycje private equity” podsumowuje Kasiarz.