Trump zapowiada szybki koniec wojny w Ukrainie. Pytamy analityków i zarządy jak to wpłynie na spółki z GPW
Zwycięstwo Donalda Tumpa w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych rozbudziło dyskusje dotyczące zakończenia w najbliższym czasie wojny w Ukrainie. Dla spółek notowanych na GPW kluczowe będą ostateczne warunki pokoju i bezpieczeństwo granic wschodniego sąsiada.
Przedwyborcze obietnice Trumpa, mówiące o zakończeniu wojny w Ukrainie w jeden dzień, nie przeszły bez echa na warszawskim parkiecie. Od 5 listopada, czyli dnia wyborów prezydenckich w USA, indeks WIG-Ukraina zyskał ponad 14%. Zapytaliśmy spółki oraz analityków o to, co może przynieść koniec konfliktu za naszą wschodnią granicą.
Wybory w USA: Trump i rynek kryptowalut - rekordowa wycena Bitcoina wywołana wynikiem wyborów
Jaki będzie kształt pokoju?
Zdaniem specjalistów, dla ukraińskich firm oraz spółek chcących inwestować w Ukrainie, najważniejsze będą postanowienia pokojowe. W przeszłości pod uwagę branych było wiele opcji, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych. Spółki powinny być bardziej zadowolone ze zbliżenia Ukrainy do krajów Zachodnich.
Notowania indeksu WIG-Ukraina w ciągu ostatnich 12 miesięcy
„Wpływ zakończenia wojny na polskie czy ukraińskie spółki zależeć będzie w dużej mierze od scenariusza wygaśnięcia konfliktu. Jeśli zmaterializuje się ten najgorszy, czyli powstanie na Ukrainie tzw. strefa buforowa, a państwo to będzie mogło utrzymać maksymalną liczebność wojska na poziomie 50 tys. żołnierzy, wtedy biznes nie powróci na Ukrainę. Dla spółek kluczowe jest poczucie bezpieczeństwa, a w takim scenariuszu widmo wojny cały czas będzie aktualne. Jeśli jednak Rosja zaanektowałaby część terenów Ukrainy, ale samo państwo ukraińskie pozostałoby pod wpływem Zachodu, czyli pojawiłaby się obietnica dołączenia do UE lub NATO, wtedy rzeczywiście kapitał mógłby popłynąć do tego kraju” komentuje dla Strefy Inwestorów Jakub Szkopek, analityk Erste Securities.
Pozytywny scenariusz zakończenia wojny oznaczałby przede wszystkim wsparcie dla spółek ukraińskich notowanych na GPW. W ramach planów odbudowy naszego wschodniego sąsiada wielokrotnie mówiono o inwestycjach w branżę rolniczą. Niezależnie od warunków pokojowych, Ukraina nadal musi poradzić sobie z poważnym problemem, jakim jest korupcja.
„Na pozytywnym scenariuszu szczególnie skorzystałyby spółki z branży rolniczej, ponieważ plany inwestycyjne zakładają zaangażowanie sporych środków właśnie w branżę agro, bardzo rozwiniętą w Ukrainie. Nie da się jednak ukryć, że aby biznes powrócił do tego kraju, potrzebne jest uporanie się z dramatycznym problemem korupcji” dodaje Szkopek.
Ukraina rozpocznie dziś rozmowy akcesyjne z UE [Briefing]
Poprawa na wielu płaszczyznach
Cena akcji notowanego na warszawskim parkiecie IMC od 5 listopada wzrosła o ponad 22% do niespełna 13 zł za walor. Przedstawiciele spółki podkreślają, że koniec wojny oznacza przede wszystkim powrót części pracowników z wojska oraz możliwość zagospodarowania terenów, które są obszarem walk.
Notowania IMC w ciągu ostatnich 12 miesięcy
„Cała nasza działalność skoncentrowana jest w Ukrainie, dlatego kwestia zakończenia wojny będzie miała na nas fundamentalny wpływ. Zniknięcie poczucia zagrożenia wśród społeczeństwa, a także powrót zmobilizowanych do domów, to największa wartość dla naszych pracowników i rodzin. Również z perspektywy biznesu poprawi to sytuację kadrową – obecnie 112 pracowników służy w armii. Zakończenie działań wojennych może przyczynić się też do powrotu w regiony, na których toczyły się walki (obwód czernichowski) lub były bombardowane (obwód sumski), co również może poprawić sytuację związana z podażą pracowników” zaznacza Oleksandr Wierżihowskij, prezes IMC.
Co więcej, koniec konfliktu dla IMC przyniósłby ciągłość prac oraz zmniejszenie kosztów logistyki.
„Brak ostrzałów poprawi sytuację z logistyką. Choć obecnie udaje się nam sprawnie transportować zboże do portów w Odessie, to rosyjskie ataki na infrastrukturę portową prowadzą do zwiększenia cen frachtu i ubezpieczeń ładunków. Dodatkowo, zaprzestanie ataków z powietrza doprowadzi do stabilnej pracy systemu energetycznego. To z kolei poprawi ciągłość pracy, a także docelowo wpłynie na spadek kosztów energii” uzupełnia Wierżihowskij.
Dużo dobrego dla swojego biznesu dostrzega też B-Act. Notowana na NewConnect spółka z branży budowlanej, w wypadku końca wojny, spodziewa się nagłego wzrostu kontraktów oraz uruchomienia międzynarodowego wsparcia.
„Zakończenie gorącej fazy konfliktu, miejmy nadzieje, doprowadzi też do uruchomienia nowych funduszy, zarówno z budżetu unijnego jak i programów realizowanych przez europejskie, amerykańskie, a także japońskie i koreańskie instytucje rozwojowe. One już tam są obecne i uczestniczymy w realizacji niektórych projektów. Natomiast formalne warunki zakończenia, bądź zawieszenia konfliktu, będą miały istotne znaczenie co do źródeł finansowania i tempa odbudowy” zauważa Adam Białachowski, prezes B-Act.
Notowania Astarty w ciągu ostatnich 12 miesięcy
Rosyjska ofensywa w Donbasie może napędzić notowania JSW
Powrotu do 2022 r. nie będzie
Jeśli mówimy o końcu wojny w Ukrainie, to musimy też pamiętać o drugiej stronie konfliktu. Przed 2022 r. wiele spółek prowadziło działalność w Rosji, m.in. LPP, Grenevia czy Amica. Istnieje możliwość, że firmy oraz państwa mogłyby powrócić na rynek agresora bądź do większego zakupu surowców?
„Mogę sobie wyobrazić powrót pewnych firm na rynek rosyjski, jednak niesmak po 2022 r. pozostał. Możliwe, że pojawiłyby się zakupy niektórych surowców z Rosji, np. gazu, jednak wznowienie relacji na zasadach sprzed 2022 r. nie będzie. Pamiętajmy również, dla jak wielu spółek znaczącym problemem było wyjście z rynku rosyjskiego. Mówimy tu nie tylko o polskich firmach jak Amica czy Grenevia, ale też zagranicznych. Sprzedane przez nie aktywa też już zostały przejęte np. przez podmioty chińskie, więc powrót tam nie byłby tak prosty” podkreśla Szkopek.
Obserwacje te potwierdza Costas Tziamalis, wiceprezes Asbisu. Spółka, która w przeszłości działała w Rosji, nie zamierza wracać na ten rynek bez względu na przyszłe postanowienia. "Obecnie nie rozważamy powrotu na rynek rosyjski. Ponieśliśmy duże koszty przy wyjściu z niego i nie chcemy wchodzić na rynek, który charakteryzuje się tak dużymi komplikacjami, ryzykiem oraz niestabilnym i zawodnym otoczeniem biznesowym" podsumowuje Tzsiamalis.