Przejdź do treści
Trump wojna handlowa cła chiny
Kategorie

Wojna handlowa nabiera tempa. Donald Trump zapowiada nowe decyzje, a Chiny odpowiadają

Udostępnij

Choć jeszcze w piątek rynki świętowały pozorny gest ulgi w eskalującej wojnie handlowej USA z Chinami, już w niedzielę Donald Trump skutecznie ugasił entuzjazm. „Nikt nie dostaje taryfowej ulgi. Nie było żadnego wyjątku” – napisał prezydent na swojej platformie Truth Social, mieszając wielkie litery z małymi w swoim charakterystycznym stylu.

„To nie jest koniec spadków” – David Rosenberg, niedźwiedź Wall Street z 2008 roku, o prognozach dla rynku akcji

Zamieszanie narosło wokół piątkowego dokumentu amerykańskiej agencji celnej (Customs and Border Protection), który wskazywał na „wzajemne wyłączenia ceł” dla wybranych produktów – od smartfonów i laptopów po półprzewodniki. Zinterpretowano to jako powiew wytchnienia w kosztownym konflikcie celnym, który wpłynął na globalne łańcuchy dostaw i wycenę największych amerykańskich spółek technologicznych, takich jak Apple, Nvidia czy Dell.

Jednak rzeczywistość okazała się bardziej skomplikowana. Owszem, niektóre towary technologiczne importowane z Chin mogą na razie uniknąć drakońskich 125-procentowych „wzajemnych ceł” – nałożonych przez Trumpa i odwzajemnionych przez Pekin – ale wciąż obowiązują na nie wcześniejsze, 20-procentowe taryfy. Te ostatnie, jak zaznaczył Trump, mają na celu walkę z przemytem fentanylu przez granicę.

Nowy raport Goldman Sachs: wojna celna pogłębi kryzys w Chinach

Administracja Trumpa jasno daje do zrozumienia, że ulgi są tylko tymczasowe. Sekretarz ds. handlu Howard Lutnick wprost zapowiedział, że już wkrótce sektor elektroniki – zwłaszcza półprzewodników – zostanie objęty osobnym pakietem taryf, tym razem motywowanym względami bezpieczeństwa narodowego.

W tle tych zapowiedzi toczy się klasyczna rozgrywka sił pomiędzy Waszyngtonem a Pekinem. Chińskie Ministerstwo Handlu odpowiedziało chłodno na piątkowe „wyłączenia”, uznając je za „zaledwie mały krok” i domagając się całkowitego porzucenia strategii taryfowej. Pekin konsekwentnie buduje swój wizerunek jako rozsądnego gracza, w przeciwieństwie do impulsywnego Białego Domu. Prezydent Xi Jinping wyrusza właśnie w podróż po Azji Południowo-Wschodniej, szukając nowych partnerstw handlowych i pokazując, że świat ma alternatywę dla rozchwianej Ameryki.

Kryzys, wojna handlowa i niepewność - Falkencrone z Saxo Bank tłumaczy jak się poruszać obecnie po rynkach

Tymczasem skutki celnej huśtawki Trumpa są odczuwalne nie tylko na salonach dyplomatycznych. Rynki finansowe nerwowo reagują na każdą zmianę tonu – od ucieczki inwestorów z obligacji po spadki wartości dolara. Konsumenckie nastroje w USA także pikują. Co ciekawe, coraz więcej wpływowych postaci z Wall Street – niektórzy dawni zwolennicy Trumpa – zaczyna publicznie krytykować jego podejście do ceł jako kosztowne i nieskuteczne.

Czy zatem ulgi dla branży technologicznej okażą się jedynie przystankiem w drodze do jeszcze ostrzejszego starcia? Na razie wszystko wskazuje na to, że tak. Trump już zapowiedział, że w poniedziałek przedstawi „bardzo konkretne szczegóły” dotyczące kolejnych kroków. A jego doradcy podkreślają: Chiny mogą liczyć na rozmowy dopiero wtedy, gdy same wyciągną rękę.

Wojna handlowa trwa. I jak dotąd, ulgi – choć medialnie nośne – okazują się bardziej taktycznym dymem niż realnym wycofaniem się z linii frontu.

Ostatnie dni to prawdziwy popis zmienności 

Na początku miesiąca rynki gwałtownie spadły po ogłoszeniu szerokiego pakietu ceł, które miały objąć większość partnerów handlowych USA. S&P 500 zaliczył wówczas największy czterosesyjny spadek od pandemii w marcu 2020 roku. A jednak już kilka dni później – po tym, jak Trump tymczasowo zawiesił taryfy wobec większości państw (poza Chinami) – indeks S&P 500 odbił się aż o 9,5% w jeden dzień.

Efekt? Tydzień zakończył się spektakularnymi wzrostami: S&P 500 zyskał 5,7% (najwięcej od listopada 2023), Dow Jones – 5%, a Nasdaq Composite aż 7,3%.

Ale gdzie radość, tam i cień. Równolegle do euforii na giełdach trwał niepokój na rynku obligacji. Rentowności 30-letnich papierów skarbowych USA zanotowały największy tygodniowy wzrost od 1987 roku. Dziesięciolatki – największy skok od 2001 roku. Zazwyczaj w czasach niepokoju rentowności powinny spadać, ale tym razem stało się odwrotnie. Jakby tego było mało, dolar amerykański – zamiast korzystać z wyższych rentowności – osłabł wobec euro, jena i innych walut.

Indeks dolara ICE, mierzący siłę amerykańskiej waluty względem sześciu głównych rywali, spadł w zeszłym tygodniu o 2,8%, osiągając najniższy poziom od trzech lat.

https://zagranica.strefainwestorow.pl/

Opcjonalnie: https://zagranica.strefainwestorow.pl/

Udostępnij