Przejdź do treści

udostępnij:

Prezes Tamborski niczym Van Damme w szpagacie - dywidenda albo długoterminowa wartość dla akcjonariuszy

Udostępnij

Kiedy przeczytałem o tym, że 30 października 2014 r. prezes Tamborski przedstawi nową strategię dla GPW, nie wiem już która jest to z kolei, to od razu przypomniała mi się słynna reklama Volvo z Van Dammem. W giełdowej wersji to prezes Tamborski robi szpagat na lusterkach dwóch ciężarówek, z których jedna reprezentuje bieżącą dywidendę dla Skarbu Państwa akcjonariuszy, a druga budowanie długoterminowej wartości spółki. Niestety, z tym drugim zarząd naszej giełdy miał dotychczas duże problemy.

Kto zyskał na debiucie GPW?

Wykres 1: Kurs GPW, interwał dzienny, lata 2010 - 2014.
Wykres 1: Kurs GPW, interwał dzienny, lata 2010 - 2014.

W stosunku do ceny z debiutu, około 46 zł dla instytucji i 43 zł dla inwestorów indywidualnych, kurs spółki pozostaje obecnie około 20% niżej. Po początkowej euforii nie ma już śladu. W stosunku do maksimów z pierwszej sesji notowania zostały przecenione bowiem o około 31%. I trudno tutaj zrzucić winę na koniunkturę. Dla porównania w analogicznym okresie indeks #WIG zyskał na wartości ponad 10%.

Dywidenda kosztem rozwoju

Problemem jest brak rozwoju, a mówiąc precyzyjnie jego zbyt wolne tempo. Na koniec 2010 roku, czyli wtedy, gdy miał miejsce debiut, spółka notowała 225,6 mln zł przychodu i 94,8 mln zł zysku netto. Od tego czasu minęły prawie 4 lata i spółka notuje w ostatnich 4 kwartałach przychód 295,6 i 121 mln zł zysku netto, o około 30% więcej w całym okresie. Niestety przy obecnym poziomie C/Z, około 13,5 to wciąż zdecydowanie za mało. Spółka w zamian wypłaca regularnie dywidendę na poziomie średnio około 3-4% rocznie.

Nasdaq i CBOE w tym czasie mocno w górę

Dla porównania w tym okresie notowani na rynku amerykańskim konkurenci GPW, zyskują mocno na wartości.

Wykres 2: Notowania spółki Nasdaq (góra), CBOE (dół), interwał dzienny, lata 2010 - 2011.
Wykres 2: Notowania spółki Nasdaq (góra), CBOE (dół), interwał dzienny, lata 2010 - 2011.

Kurs #Nasdaq od listopada 2010 zyskał na wartości 60%, a CBOE aż 134%. W obydwu przypadkach są to wyniki lepsze od indeksu #SP500, który w analogicznym okresie wzrósł o około 52%. Pierwsza spółka rozwija się dzięki pozyskiwaniu IPO globalnych spółek takich jak #Facebook czy #Twiitter oraz rozwojowi #HFT. Druga natomiast partycypuje w eksplozji zainteresowania instrumentami finansowymi, opartymi o zmienność, a także dzięki opcjom tygodniowym.

Quo vadis Giełdo?!

Moim zdaniem, największym problemem giełdy jest to, że próbuje rozwijać się w taki sam sposób jak robią to globalni liderzy. Stawianie na UTP, dzięki któremu na GPW miały przybyć HFT, okazało się całkowitym nieporozumieniem. Myślę też, że inwestycja 5 mln Funtów w start-up tj. platformę obrotu Aquis Exchange również odbije się spółce czkawką.

GPW powinna postawić na Polskę i zająć się tym do czego została powołana, czyli umożliwieniem pozyskania kapitału polskim przedsiębiorcom. Przy czym, powinno się to odbywać w całkowicie przejrzystych warunkach, przy zachowaniu pełnych standardów nadzoru i tutaj jest wiele do poprawy. Nowy zarząd GPW już to pośrednio sygnalizował, więc liczę, że będzie to podstawy kierunek działań strategicznych.

Giełda powinna stawiać na IPO „dobrych” spółek tj. takich które rzeczywiście potrzebują kapitału na rozwój i uczciwie wywiążą się ze swoich zobowiązań. Sukces Catalyst pokazał, że jest to słuszna i właściwa droga.

Niezbędna do rozwoju jest też obniżka prowizji. Niestety to koliduje z dywidendami w krótkim terminie. Jeżeli Zarząd GPW oczekuje dobrych debiutów to potrzebuje płynności, a to może zagwarantować niska prowizja. Płynność zagwarantuje natomiast zainteresowanie spółek do debiutów. W tym względzie giełda musi zacząć równać do światowych standardów i zejść z obłoków w których buja. Kolejna sprawa to okres rozliczeniowy. Powiedzmy sobie szczerze! Jak można liczyć na to, że HFT zainteresują się naszym rynkiem akcji skoro w Polsce na rozliczenie transakcji trzeba czekać 2 dni?!   

Co więcej, moim zdaniem GPW powinna więcej uwagi poświęcić nowoczesnemu oszczędzaniu tj. instrumentom typu ETF, które się nie rozwiną dopóki prowizje pozostaną na obecnym poziomie. Polskie społeczeństwo cały czas się bogaci i nadchodzi czas, w którym oprócz gotówki i nieruchomości zacznie widzieć potrzebę lokowania kapitału w instrumentach finansowych. W dużym stopniu od GPW będzie zależeć to czy wybiorą polski rynek czy też zagraniczny.

Jeśli chodzi o inwestorów instytucjonalnych, to całkowicie zaniedbany został temat opcji. Bez inwestorów instytucjonalnych opcje nigdy nie ożyją na GPW i moim zdaniem tam trzeba postawić na edukację. Jak duży potencjał mają opcje najlepiej pokazało CBOE oraz sukces kontraktów i opcji na VIX, nie wspominając już o opcjach tygodniowych.

Brakuje mi też otwartej dyskusji na temat potrzeb inwestorów. Giełda sama powinna zapytać się inwestorów o to, co warto zmienić. Obawiam się, że sama strategia niewiele da, jeżeli nie zostaną zlikwidowane podstawowe bariery jak krótka sprzedaż czy kupowanie akcji na kredyt.

30 października 2014 r. wszystko będzie jasne

Jak informuje agencja ISB News, 30 października w trakcie Investor's Day prezes giełdy Paweł Tamborski zaprezentuje strategię rozwoju dla GPW. Moim zdaniem jest to ostatni dzwonek na wyrwanie naszego rynku ze stagnacji. Mądre, strategiczne decyzje mają szansę poprawić sytuacje, a jeżeli dopisze nam szczęście i zbiegnie się to z poprawą sytuacji na globalnych rynkach to #GPW ma szansę stać się istotnym graczem w regionie, a nawet Europie. Klucz sukcesu tkwi w tym, aby odejść od imperialnych planów i nastawić się na to, czego większość konkurentów nie robi. Czyli stworzyć przyjazne miejsce, gdzie dobre, głównie małe i średnie spółki będą miały szansę pozyskać kapitał na rozwój, z korzyścią dla siebie i inwestorów. Krótko mówiąc, trzeba wykorzystać lokalny potencjał giełdy, co z resztą sam prezes już zapowiedział (i dobrze). Żeby to jednak osiągnąć trzeba najpierw przełknąć fakt, że nie będziemy globalnym graczem. Ale czy naprawdę musimy?

Udostępnij