Przejdź do treści
Japonia bank centralny

Kategoria:

Kanał

Historyczna zmiana kierunku polityki pieniężnej przed Japonią. Banki nie są jeszcze na nią gotowe

Udostępnij

Po dekadach walki z deflacją Japonia coraz bardziej zbliża się do historycznego momentu, w którym nie tylko zrezygnuje ze sztucznego utrzymywania stóp procentowych w okolicach zera, ale najprawdopodobniej będzie gotowa je podnieść. Takiego otoczenia rynkowego nie zna większość pracowników banku oraz japońskich klientów. 


Problemy Japonii wydają się z perspektywy zachodnich państw zupełnie obce. Po czasie szalejącej inflacji i najbardziej dynamicznych cyklach podwyżek stóp procentowych problem spadających cen wygląda dla Europejczyków, jak bardzo odległe marzenie.  A jednak okiełznanie go nieprzerwanie stanowi dla Japonii wyzwanie od prawie 30 lat.  

Zobacz także: GTA VI nadchodzi, ale akcje Take-Two Interactive w dół. Co rozczarowało inwestorów w nowej erze GTA

Deflacyjny problem Japonii

Deflacja w Japonii sięga końcówki lat 90 ubiegłego wieku, mając swoje źródła w kryzysie bankowym. Kryzys poprzedziło najpierw 20 lat nieprzerwanego wzrostu gospodarczego, czyniącego Japonię 3 największą gospodarką świata. Ze względu na zmiany na rynku walutowym, doprowadzające do aprecjacji jena i w efekcie pogorszeniu konkurencyjności eksportu japońskiego, Bank Japonii podjął wtedy próbę ochrony gospodarki przed ostudzeniem poprzez politykę stymulującą, objawiającą się m.in. obniżką stóp procentowych. 

W efekcie doszło do napompowania bańki spekulacyjnej, której skutkiem był wzrost indeksu Nikkei 225 o ponad 196% w zaledwie 3 lata. Gdy sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli, Bank Japonii chciał odejść od luźnej polityki monetarnej, co skutkowało przebiciem bańki i spektakularnymi spadkami. W zaledwie dziewięć miesięcy indeks zredukował swoją wartość o 47%, a w dołku z 1998 r. jego wartość była o 65% mniejsza w stosunku do szczytów z 1989 r. 

Ogromnym przecenom przedsiębiorstw na giełdzie towarzyszył też drastyczny spadek wartości nieruchomości, tym samym obniżając zdolności kredytowe wielu firm. Ze względu na specyfikę systemu bankowego w ówczesnej Japonii wiele banków było połączonych udziałami z tracącymi na wartości przedsiębiorstwami. Stąd przeceny w trakcie kryzysu zwiększały nie tylko ryzyko niespłacenia przez klientów zaciągniętych kredytów, ale także obniżały wartości aktywów banków, tym samym tworząc ryzyko upadłości dla ogromnej liczby instytucji finansowych. 

Choć Bank Japonii szybko wycofał się z restrykcyjnych zasad polityki nie pomogło to odmienić nastrojów deflacyjnych. Od tamtej pory Japonia nieprzerwanie przez prawie 30 kolejnych lat mierzyła się z problemem deflacji, utrzymując stopy procentowe od 1999 r. praktycznie na zerowym poziomie. 

Notowania indeksu Nikkei 225
Zobacz także: Ericsson może stać się jedną z najważniejszych spółek telekomunikacyjnych na świecie. Wszystko dzięki umowie z AT&T

Zmiany w polityce pieniężnej

Ze względu na niską skuteczność obniżki stóp procentowych, a także braku możliwości obniżania ich dalej, Bank Japonii od początku XXI w. stosował szereg innowacyjnych rozwiązań, które dla obecnych inwestorów wydają się czymś oczywistym. Przykładem może być luzowanie ilościowe (z ang. Quantitative Easing), które stało się jednym z głównych narzędzi FEDu po kryzysie z 2008 r., a którego pierwsze wykorzystanie miało miejsce właśnie w Japonii. 

Innym innowacyjnym sposobem do walki z deflacją miała być kontrola krzywej rentowności obligacji, na którą zdecydował się Bank Japonii w 2016 r. U podstaw tej strategii leżało założenie o utrzymaniu rentowności 10-letnich obligacji rządowych na poziomie 0%. W późniejszych latach stopniowo bank centralny dopuszczał coraz większe pasmo wahań, aż w końcu w październiku tego roku dopuścił do osiągnięcia przez rentowności poziomu ponad 1%. 

Taka decyzja stanowi zapowiedź dalszego odchodzenia od ultra luźnej polityki pieniężnej, a tym samym rzuca nadzieję na wejście Japonii w rejon dodatnich stóp procentowych. 

Stopy procentowe w Japonii
Źródło: Trading Economics
Zobacz także: Freedom Holding otwiera oddział w Warszawie. "Polska odgrywa kluczową rolę w naszym portfolio rynkowym" mówi Timur Turlov, kontrowersyjny miliarder

Nowe nadzieje i nietypowe problemy

Ta wizja tworzy natomiast bardzo ciekawe wyzwanie, z jakim obecnie japońskie banki się mierzą. Ze względu na ograniczenie możliwości operowania w klasyczny sposób na rodzimym rynku, instytucje finansowe od lat szukały sposobów na uzyskanie przychodów na zagranicznych rynkach finansowych i przy wykorzystaniu całej gamy różnorodnych instrumentów finansowych. 

Teraz, kiedy po raz pierwszy od lat powstaje szansa na wzrost stóp procentowych, banki japońskie mają najlepszą od wielu lat okazję do prowadzenia klasycznej działalności. Po latach ograniczania przychodów przez politykę banku centralnego przygotowują się one do dużo większej swobody. 

Na fali tych nadziei tokijski indeks bankowy osiągnął najwyższy poziom od czasu kryzysu finansowego z 2008 r. 

Zobacz także: Zmiana klimatu na Wall Street. Inwestorzy liczą na miękkie lądowanie gospodarki

Co ciekawe, potencjalna zmiana polityki pieniężnej przysporzyła bankom nowych problemów. Okazuje się, że wśród pracowników po stronie obsługi klienta większość bankierów nie pamięta czasów rosnących stóp procentowych i zupełnie nie wie, jak w takim otoczeniu sobie radzić z klientem. Ostatni taki moment miał miejsce w 2006 r., a jego charakter i tak był zdecydowanie krótkoterminowy. To sprawia, że banki rozpoczęły w tym roku masowe szkolenia, zatrudniając starszych ekspertów finansowych w celu przygotowania swoich pracowników do kompletnie innego otoczenia rynkowego. 

Co więcej, jak podkreśla Masahiro Minami, CEO Resona Holdings (piątej co do wielkości grupy bankowej w Japonii), klienci banków również nie są kompletnie przygotowani do otoczenia rosnących stóp procentowych, więc spółka będzie musiała ze szczególną uwagą obserwować każde zmiany zachowania klientów i szybko dostosowywać do nich swoje decyzje. 

Wygląda na to, że bankierzy z Japonii nadal nie są gotowi do tak długo wyczekiwanej zmiany, a to jak sobie poradzą zarówno z nowym otoczeniem, jak i nowym nastawieniem klientów zależeć będzie przede wszystkim od tego, na ile skuteczny okaże się dynamiczny proces szkoleń prowadzony przez czołowe banki w całym kraju.

Źródło: Reuters
Zobacz także: Inflacja i spowolnienie niestraszne konsumentom z USA. Amerykanie wydają rekordowe sumy w CYBER MONDAY

Udostępnij