Przejdź do treści

udostępnij:

Przez większą część '26 inflacja w Polsce może kształtować się poniżej 2,5 proc. – Petka-Zagajewska, PKO BP (wywiad)

Przez większą część 2026 r. inflacja w Polsce może kształtować się w dolnych granicach dopuszczalnych odchyleń od celu, tj. poniżej 2,5 proc. – ocenia kierowniczka zespołu analiz makroekonomicznych PKO BP, Marta Petka-Zagajewska. W bazowym scenariuszu PKO BP prognozuje, że RPP obniży referencyjną stopę proc. do 3,5 proc., choć ryzyko skierowane jest w kierunku niższego poziomu.

"Zakładamy, że w grudniu inflacja utrzyma się na poziomie zbliżonym do listopadowego, być może będzie nawet nieco niższa. Natomiast od przyszłego roku zobaczymy jeszcze mocniejszy spadek CPI. Ostatnia decyzja URE, zwłaszcza w aspekcie taryf dystrybucyjnych, przyniosła trochę niższe poziomy niż to, co wcześniej zakładaliśmy. W związku z tym lekko obniżyliśmy ścieżkę inflacji na 2026 r. – średnio w przyszłym roku do poziomu 2,2 proc." - powiedziała PAP Biznes Petka-Zagajewska.

"Przez wiele miesięcy będziemy jednak obserwować inflację na granicy 2 proc., okresowo CPI może obniżać się poniżej 2 proc. Zwłaszcza pierwsze 6-8 miesięcy przyszłego roku – z wyjątkiem maja i czerwca – będą okresem, w którym inflacja będzie kształtować się na pograniczu tych 2 proc. Dopiero w ostatnich miesiącach 2026 r. spodziewamy się nieznacznego wzrostu inflacji" - dodała.

Jak wskazała ekonomistka, oznacza to, że przez większą część 2026 r. wskaźnik CPI w Polsce może znajdować się w dolnych granicach odchyleń od celu inflacyjnego NBP, który wynosi 2,5 proc. z symetrycznym przedziałem odchyleń +/- 1 pkt proc.

"Jeszcze niedawno nie było zgody co do tego, czy powrót do celu inflacyjnego jest trwały. Natomiast teraz jesteśmy w sytuacji, kiedy właściwie przez cały 2026 r. mamy szansę obserwować inflację w dolnych granicach dopuszczalnych odchyleń od celu inflacyjnego, czyli nieznacznie poniżej 2,5 proc." - powiedziała ekonomistka.

W rozmowie z PAP Biznes Petka-Zagajewska zaznaczyła jednak, że początek roku jest obarczony podwyższoną niepewnością w związku ze zmianą wag, która może nam zdefiniować punkt startowy na nieco innym poziomie.

"W tym roku ta niepewność jest zwiększona przez dodatkowe zmiany w kategoryzacji towarów i usług, tj. zmianę metodologii GUS na COICOP 2018. Stąd ten punkt zaczepienia na początku roku może ostatecznie ukształtować się na trochę innym poziomie, natomiast nie wpłynie to na trend, który przez większość roku będzie dość płaski lub lekko spadkowy i dopiero w ostatnich miesiącach możemy zobaczyć lekkie odbicie w górę" - powiedziała ekonomistka.

"Jeśli faktycznie zaczniemy rok z inflacją na poziomie około 2 proc., to będzie można powiedzieć, że trend dezinflacyjny się skończył – dużo niżej niż 2 proc. CPI prawdopodobnie nie spadnie. Natomiast w przypadku inflacji bazowej dezinflacja będzie kontynuowana zapewne do lata 2026 r. Ten wskaźnik inflacji będzie sukcesywnie konwergował do poziomów CPI – w letnich miesiącach jest szansa na zejście inflacji bazowej do poziomu ok. 2,1 proc." - dodała.

W ocenie ekonomistki PKO BP, w drugiej połowie 2026 r., a zwłaszcza w ostatnich miesiącach, hamowania inflacji bazowej może się zatrzymać.

"Po pierwsze wydaje się, że rynek pracy jest już blisko nowych poziomów równowagi pod względem dynamiki płac. Skala potencjalnych spadków w 2026 r. może być ograniczona – w naszej ocenie dynamika wynagrodzeń ustabilizuje się w okolicach 6 proc. rdr, co spowoduje, że to paliwo do hamowania inflacji bazowej i komponentów usługowych będzie wygasać" - powiedziała.

"Po drugie – zakładamy, że 2026 r. będzie bardzo dobrym okresem pod względem koniunktury w kraju, w tym siły popytu krajowego, a to bez wątpienia będzie impulsem, który ograniczy przestrzeń do dalszego hamowania inflacji bazowej" - dodała.

Wśród czynników oddziałujących na inflację bazową Petka-Zagajewska wskazała też na przedłużającą się globalną dezinflację towarów.

"Jeśli chodzi o inflację bazową mamy jeszcze jeden, duży znak zapytania w postaci oddziaływania czynników zewnętrznych i przedłużającej się globalnej dezinflacji, zwłaszcza w odniesieniu do towarów. Tutaj istotny jest aspekt rosnącego importu z Chin i ekspansji chińskich producentów na europejskie rynki, w tym polski, co może przedłużać presję dezinflacyjną" - powiedziała PAP Biznes ekonomistka.

"Niemniej na dziś zakładamy, że te dwa czynniki – czyli koniec hamowania dynamiki wynagrodzeń i odbudowujący się popyt – sprawią, że inflacja bazowa przestanie spadać i na koniec 2026 r. ustabilizuje się na poziomie 2,3 proc., a więc komfortowym z punktu widzenia Rady Polityki Pieniężnej" - dodała.

W przypadku cen żywności PKO BP zakłada stabilizację dynamiki.

"Przeciętnie w skali roku zakładamy, że ceny żywności będą rosły około 2,5 proc. Tu istotnym elementem, który już teraz obserwujemy, jest dość solidna podaż w wielu obszarach – produktach zbożowych, owocach, warzywach, na rynku mleka globalnie obserwujemy wręcz przejściową nadpodaż, a w przypadku tłuszczy nie można wykluczyć trendów deflacyjnych" - powiedziała PAP Biznes ekonomistka banku.

"Stąd ceny żywności nie powinny istotnie podbijać CPI – to dodatkowy czynnik zewnętrzny, który utwierdza nas w przekonaniu, że inflacja w 2026 r. ma szanse być bardzo niska" - dodała.

Zdaniem kierowniczki zespołu analiz makro PKO BP dezinflacyjne oddziaływanie paliw w przyszłym roku może osłabnąć, ale utrzyma się po stronie nośników energii.

"Jeśli chodzi o paliwa to warto podkreślić, że w zasadzie od przełomu I-II kwartału 2023 r. jesteśmy w ciągłym trendzie spadkowym, od tego czasu obserwujemy w zasadzie – z kilkoma wyjątkami – ujemną dynamikę rok do roku. W naszej ocenie w 2026 r., zwłaszcza w drugiej połowie roku, może się to zacząć odwracać. Nie będzie tak, że paliwa będą istotnie dokładały się do inflacji, ale ich dezinflacyjne oddziaływanie osłabnie" - powiedziała.

"Oddziaływanie dezinflacyjne utrzyma się jednak po stronie nośników energii, które w 2025 r. drożały przeciętnie o blisko 8 proc., a w 2026 r. będzie to już tylko 2,4 proc. Tu po pierwsze mamy niższą taryfę energetyczną, po drugie w połowie roku zobaczymy zapewne obniżkę cen gazu, a po trzecie – obawy dotyczące kształtowania się cen ciepła systemowego się nie zrealizowały, co też poprawia perspektywę na 2026 r." - dodała.

W takim otoczeniu PKO BP prognozuje w bazowym scenariuszu, że Rada Polityki Pieniężnej obniży referencyjną stopę procentową do 3,5 proc., choć ryzyko skierowane jest w kierunku niższego poziomu.

"Z inflacją średnio na poziomie 2,2 proc. w 2026 r. referencyjna stopa procentowa na poziomie 3,5 proc. nie powinna budzić większych kontrowersji i ten poziom docelowy jest naszą bazową prognozą. Niemniej, przy naszej prognozie inflacji bilans czynników ryzyka odchyla się lekko in minus – widziałabym większe prawdopodobieństwo, że stopa może zejść nieznacznie poniżej 3,5 proc." - powiedziała PAP Biznes Petka-Zagajewska.

"Rada bardzo głośno i dobitnie komunikuje w ostatnich dniach, że teraz czas na pauzę, ale ostatnie pół roku pokazuje, że głównym czynnikiem wpływającym na decyzję RPP jest bieżąca inflacja. Jeżeli zatem w grudniu spełni się nasza prognoza, że inflacja nie wzrośnie w stosunku do listopada albo nawet nieznacznie spadnie i mając wiedzę o taryfach UE, Rada otrzyma prognozy NBP pokazujące inflację w styczniu w okolicach 2 proc., to nie można wykluczyć, że ponownie zostaniemy zaskoczeni cięciem stóp. Rada może powiedzieć, że po prostu bieżące dane wymuszają na niej kolejne decyzje" - dodała.

W ocenie ekonomistki, argumentem, który mógłby z kolei przemawiać za opóźnieniem decyzji o obniżkach na początku przyszłego roku, jest niepewność i opóźnienia w publikacjach danych inflacyjnych przez GUS.

"Niemniej Rada będzie na pewno posiłkowała się wewnętrznymi prognozami i analizami NBP i zobaczy, że inflacja jest bardzo nisko. Moim zdaniem sprawi to, że wznowienie obniżek zobaczymy raczej szybciej niż później w 2026 r." - powiedziała ekonomistka.

"Referencyjna stopa procentowa może obniżyć się do 3,5 proc. na przełomie pierwszego i drugiego kwartału, a na pewno w pierwszej połowie roku" - dodała.

Petka-Zagajewska wskazuje, że źródłem dużej niepewności dla inflacji, o nieoczywistym oddziaływaniu, jest potencjalna deeskalacja działań wojennych w Ukrainie.

"Zawarcie porozumienia pokojowego na rynkach finansowych może zostać odebrane jako coś sprzyjające apetytowi na polskie aktywa, co – zwłaszcza krótkoterminowo – może umacniać złotego, a to oczywiście działałoby dezinflacyjnie. W krótkim terminie może to być dodatkowy argument za tym, żeby nie zwlekać z obniżkami stóp procentowych i być może nawet sprowadzić je do nieco niższego poziomu" - powiedziała ekonomistka.

Jak wskazała, bardziej niepewne jest oddziaływanie odłożone w czasie.

"W pozytywnym scenariuszu zakończenia wojny, czyli takim, że faktycznie zacznie się odbudowa Ukrainy, możemy spodziewać się mocnego impulsu popytowego dla polskiej gospodarki, ale też być może jakiegoś szoku podażowego, związanego ze zwiększonymi przepływami na rynku pracy" - powiedziała PAP Biznes ekonomistka PKO BP.

"To, paradoksalnie, mogłoby popchnąć w górę inflację w dalszej perspektywie i sprawiać, że optymalna stopa procentowa będzie nieco wyższa niż to, co obecnie zakładamy. Stąd zakończenie wojny to jeden z większych czynników ryzyka, o nieoczywistym ostatecznym oddziaływaniu zarówno inflację i politykę pieniężną, jak i na całą gospodarkę" - dodała.

Ryzykiem dla ścieżki inflacji jest też kształtowanie się kursu z złotego w przyszłym roku.

"Drugim czynnikiem niepewności dla ścieżki inflacji, związanym z rynkami finansowymi, jest to, co będzie działo się z kursem złotego. W 2025 r. umocnienie złotego, zwłaszcza wobec dolara, sprzyjało dezinflacji. Pozostaje pytanie, czy ten trend będzie kontynuowany? Czy rzeczywiście Fed będzie kontynuował obniżki stóp procentowych, przy EBC, który już powiedział ostatnie słowo w tej kwestii" - powiedziała Petka-Zagajewska.

"W takim scenariuszu dolar może się jeszcze osłabić co wesprze złotego, w przeciwnym, przy mocniejszym dolarze, złoty może się osłabić i impuls dezinflacyjny w Polsce może być słabszy" - dodała.

Wśród czynników ryzyka dla prognoz CPI ekonomistka wskazała ponadto na ceny żywności, paliw i rynek pracy.

"Kolejnym czynnikiem ryzyka są ceny nośników energii, ceny ropy, ich kształtowanie się na globalnych rynkach, ale też ceny żywności. Przy znacznym ryzykach pogodowych i klimatycznych wciąż jest duża niepewność dotycząca zbiorów i ceny żywności mogą rosnąć mocniej niż obecnie zakładamy" - wskazała ekonomistka.

"Ostatnim ryzykiem jest sytuacja na rynku pracy, na ile trwałe będzie jego schłodzenie. Zakładamy, że w 2026 r. wzrost gospodarczy w Polsce będzie jeszcze silniejszy niż w 2025 r., co może dość szybko przełożyć się na wzrost popytu na pracę, wzrost konkurencji o pracownika i co za tym idzie – wzrost wynagrodzeń. Wówczas spadek inflacji bazowej mógłby zostać zahamowany" - dodała.

Patrycja Sikora

(PAP Biznes)

pat/ ana/

udostępnij: