Przejdź do treści

udostępnij:

TYDZIEŃ W KRAJU: Indeks PMI, epidemia koronawirusa, wyniki spółek

Tydzień rozpocznie się od publikacji kwietniowego indeksu PMI dla krajowego przemysłu. Mediana prognoz ekonomistów zebranych przez PAP Biznes sugeruje, że wskaźnik spadnie do najniższego poziomu w historii. Przez cały tydzień wyniki za I kwartał publikować będą spółki notowane na GPW, a inwestorzy w dalszym ciągu śledzić będą tempo rozwoju epidemii koronawirusa w Polsce.

Ankietowania przez PAP Biznes ekonomiści oczekują, że indeks PMI, obrazujący kondycję krajowego przemysłu, będzie kontynuował zapoczątkowany w marcu gwałtowny spadek. Mediana prognoz zakłada, że PMI będzie miał wartość 34,7 pkt., najniższą w historii badania. W trakcie kryzysu z lat 2008-2009 indeks zanotował minimum na poziomie 38,3 pkt. Niska wartość krajowego PMI będzie zbieżna z zachowaniem analogicznych indeksów dla państw Europy Zachodniej. Dla przykład wstępny odczyt PMI dla niemieckiego przemysłu przyniósł spadek z 45,4 pkt. w marcu do 34,4 pkt. w kwietniu.

W dalszym ciągu inwestorzy będą też obserwować przyrost liczby zakażonych koronawirusem, starając się w ten sposób ocenić stan epidemii w Polsce i tym samym szanse na kontynuację polityki zdejmowania ograniczeń nałożonych na gospodarkę. Liczba nowych zakażeń w ostatnich siedmiu dniach obniżyła się do 306 przypadków z 333 w poprzednich siedmiu dniach. Oznacza to, że tempo rozwoju epidemii spadło - w ostatnich 7 dniach przyrost nowych zakażeń wynosił 2,5 proc., wobec 3,2 proc. w poprzednich siedmiu dniach. Jednocześnie stopniowo rośnie liczba wykonywanych testów i spada odsetek pozytywnych wyników. W ostatnich 7 dniach wyniósł 2,5 proc., wobec 2,9 proc. w poprzednich 7 dniach i 3,6 proc. pozytywnych wyników testów od początku epidemii. Liczby te sugerują, że rozwój epidemii znajduje się pod kontrolą, ale jednocześnie Polska wciąż nie znalazła się na etapie, w którym codzienna liczba nowych przypadków znajdowałaby się na śladowym poziomie. Jednocześnie na podstawie dostępnych publicznie statystyk inwestorom może być trudno wyciągać wnioski, jakie będą kolejne kroki w odmrażaniu gospodarki, bo rząd nie informuje jak są one związane z parametrami epidemii. Dlatego może być tak, jak w minionym tygodniu, kiedy inwestorów zaskoczyła decyzja o otwarciu od poniedziałku galerii handlowych, co w istotnym stopniu wpłynęło na notowania spółek z branży odzieżowej i obuwniczej.

Uwagę inwestorów przez cały tydzień przyciągać będzie trwający sezon publikacji wyników za I kwartał. Spośród spółek z indeksu WIG20 w poniedziałek wstępne wyniki powinno podać LPP, a we środę raporty opublikują Alior i PKN Orlen. Z grona pozostałych firm raporty finansowe podadzą także Dom Development (środa), Netia i Asbis (czwartek) oraz ING BSK (piątek). O ile w przypadku trendu na rynku większe znaczenie od rezultatów finansowych wydają się mieć globalne tendencje, to jednak wpływ wyników na notowania poszczególne firmy, może być istotny. W szczególności wyniki mogą mieć znaczenie z punktu widzenia zaznaczającej się różnicy w zachowaniu spółek o największych kapitalizacji i firm o niższej wartości rynkowej. Choć w ostatnim tygodniu indeks WIG20 zyskał niemal 3 proc., to jednak wciąż nie zakończył trwającej od trzech tygodni konsolidacji i ma problem z kontynuacją trendu wzrostowego zapoczątkowanego w połowie marca. Biorąc pod uwagę spadkowy przebieg piątkowej sesji w Stanach Zjednoczonych i zapowiadającą kontynuację tej tendencji zniżkę kursów kontraktów terminowych w niedzielę, problemy te na początku tygodnia nie ustąpią. Na tym tle indeks sWIG80, systematycznie odrabiający straty po załamaniu kursów na przełomie lutego i marca, wygląda lepiej. Mniejsze spółki mają za sobą serię pięciu kolejnych wzrostowych tygodni, a sWIG80 osiągnął kolejne maksimum w ramach trwających od połowy marca wzrostów.

Uwagę rynku przyciągała będzie także debata w parlamencie, gdzie rozstrzygnąć powinien się termin i kształt zaplanowanych na 10 maja wyborów prezydenckich. Dopóki jednak polityczny konflikt nie będzie bezpośrednio grozić odwołaniem rządu Mateusza Morawieckiego, co mogłoby obudzić obawy inwestorów o realizację działań antykryzysowych, to nie powinien on mieć wpływu na notowania krajowych aktywów.

*****************

UBIEGŁY TYDZIEŃ

W poprzednim tygodniu na rynku zadebiutowały obligacje Polskiego Funduszu Rozwoju. PFR sprzedał w poniedziałek papiery 4-letnie za 16,3 mld zł z oprocentowaniem w wysokości 1,375 proc., po cenie 998.890 zł przy wartości nominalnej 1 mln zł. Jednocześnie fundusz zapowiedział, że kolejne emisji o podobnej wartości zamierza przeprowadzać, co tydzień. Łącznie PFR zamierza pozyskać z rynku do 100 mld zł na pomoc przedsiębiorstwom w ramach tzw. tarczy finansowej.

Już w środę część wyemitowanych przez PFR papierów znalazło się w posiadaniu Narodowego Banku Polskiego. W ramach operacji skupu aktywów NBP nabył obligacje o wartości 13,2 mld zł, w tym papiery rządowe za 730 mln zł, obligacje BGK za niemal 8,8 mld zł i obligacje PFR za 3,7 mld zł. W czwartek NBP napisał w komunikacie, że "docelowa skala programu skupu przez NBP wybranych dłużnych papierów wartościowych nie jest określona. Operacje tego rodzaju będą kontynuowane do odwołania, a ich harmonogram będzie udostępniany w kolejnych komunikatach NBP".

Pojawienie się na rynku emisji PFR nie wpłynęło w większym stopniu na rentowności krajowych obligacji, choć w perspektywie tygodnia dochodowości wzrosły na długim końcu krzywej. W przypadków papierów 10-letnich zwiększyły się o 14 pb do 1,50 proc., a w przypadków obligacji 5-letnich zwiększyły się o 5 pb do 1,02 proc. Rentowność obligacji 2-letnich utrzymywała się w pobliżu historycznego minimum i wynosił w czwartek popołudniu 0,56 proc.

Wiceminister finansów Piotr Nowak poinformował, że na koniec kwietnia na rachunkach budżetowych znajduje się ok. 90 mld zł, a tegoroczne potrzeby pożyczkowe brutto wynikające z ustawy budżetowej zostały już praktycznie w pełni sfinansowane. Jednocześnie podczas wideokonferencji we środę minister finansów Tadeusz Kościński zapowiedział, że potrzeby pożyczkowe brutto w 2020 r. mogą wzrosnąć o ok. 100 mld zł, wobec pierwotnie zaplanowanych w budżecie ok. 142 mld zł, a nowelizacja budżetu może nastąpić pod koniec czerwca lub w lipcu.

W maju Ministerstwo Finansów planuje dwa przetargi sprzedaży obligacji, na których zamierza zaoferować obligacje o wartości 6-14 mld zł. W ocenie analityka Banku Millennium Mateusza Sutowicza, rynek długu skarbowego pozostanie w najbliższym czasie pod wpływem planów emisyjnych.

„Ministerstwo Finansów, a do tego PFR i BGK mają swoje potrzeby emisyjne. W maju PFR może wyemitować papiery na ok. 60 mld zł, BGK ok. 20 mld zł, a do tego dojdzie też duża podaż papierów skarbowych” – ocenił Sutowicz.

We wtorek Ministerstwo Finansów opublikowało Aktualizację Programu Konwergencji (APK), z której wynika, że w 2020 r. PKB Polski spadnie o 3,4 proc., deficyt sektora wyniesie 8,4 proc. PKB, dług publiczny liczony według unijnej metodologii sięgnie 55,2 proc. PKB, a inflacja CPI znajdzie się na poziomie 2,8 proc. W 2021 r. tempo wzrostu PKB powinno przekroczyć 3,4 proc. W prognozie dochodów sektora instytucji rządowych i samorządowych w 2020 r. nie uwzględniono jednorazowych dochodów z opłaty przekształceniowej OFE, co oznacza, że reforma przekształcająca OFE w Specjalistyczne Otwarte Fundusze Inwestycyjne została przesunięta poza 2020 rok. Jak poinformowali przedstawiciele ministerstwa do długu i deficytu nie zostały wliczone koszty tarczy finansowej PFR.

"Na chwilę obecną nie zakładam, że działania fiskalne podjęte przez rząd wpłyną tak na sytuację fiskalną, że zagrożone będą progi ostrożnościowe zdefiniowane w ustawie o finansach publicznych i w Konstytucji" - ocenił główny ekonomista Ministerstwa Finansów Łukasz Czernicki.

"Jeśli chodzi o stabilizującą regułę wydatkową, to ona w obecnej konstrukcji jest o tyle problematyczna, że niemożliwe jest jej zawieszenie, gdy kryzys związany z wydarzeniami na rynku odbiłby się fiskalnie dłużej niż w roku bieżącym. Nie ma zdefiniowanych ścieżek dojścia (do celów fiskalnych - PAP) przy głębszym kryzysie i to jest to, nad czym pracujemy" - dodał Czernicki.

Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w kwietniu 2020 r. były wyższe niż przed rokiem o 3,4 proc. - podał Główny Urząd Statystyczny w szacunku flash. Odczyt był zgodny z prognozami ekonomistów ankietowanych przez PAP Biznes. W marcu inflacja CPI wyniosła 4,6 proc.

Notowania złotego pozostawały w minionym tygodniu stabilne. W czwartek popołudniu euro notowane było po 4,538 zł, a dolar kosztował 4,296 zł.(PAP Biznes)

tj/

udostępnij: