Przejdź do treści

udostępnij:

Wyrok TSUE korzystny dla kredytobiorców kredytów indeksowanych, jak i denominowanych - mec. Garlacz (opinia)

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE jest jednoznacznie korzystny dla kredytobiorców, zarówno kredytów indeksowanych, jak i denominowanych – oceniła w komunikacie prasowym radca prawny Barbara Garlacz, reprezentująca frankowiczów w sporach z bankami.

"TSUE uznał, że sądy krajowe nie mogą uzupełniać umowy kursem średnim NBP oraz że w toku procesu to konsument decyduje czy nieważność umowy jest dla niego korzystna. Sądy krajowe mogą więc albo stwierdzać nieważność umowy albo orzekać o przewalutowaniu. TSUE uznał także, że sąd krajowy nie może się sprzeciwić nieważności, jeśli klient się tego domaga. Wyrok TSUE jest jednoznacznie korzystny dla kredytobiorców – zarówno kredytów indeksowanych, jak i denominowanych" - napisano w komunikacie kancelarii prawnej Garlacz.

 

Jak podano w komunikacie, dotychczas argumentacja banków w procesach opierała się w przeważającej mierze na tym, że po usunięciu nieuczciwych postanowień umownych odsyłających do kursów z tabel banków, możliwe jest zastosowanie art. 56 k.c. Przewiduje on, że umowa wywołuje nie tylko skutki w niej wyrażone, lecz również te, które wynikają z ustawy, z zasad współżycia społecznego i z ustalonych zwyczajów. Na tej podstawie banki domagały się uzupełnienia umowy czy to kursem średnim NBP czy rynkowym. Kredytobiorcy natomiast podnosili, że jest to przepis służący do oceny prawnej umowy a nie do jej uzupełnienia – gdyż pozostawiałoby to sądom zbyt dużo swobody. Nadto, podnosili, że uzupełnienie umowy jest sprzeczne z dyrektywą 93/13. Sądy natomiast różnie ten spór oceniały, niejednokrotnie stosując ten przepis do plombowania umowy różnym kursem, generalnie niekorzystnym dla kredytobiorców.

 

"TSUE w całości potwierdził argumenty kredytobiorców – nie jest to przepis dyspozytywny, który przewiduje określone prawa i obowiązki stron na wypadek, gdyby strony czegoś w umowie nie uregulowały. TSUE przyznał, że przepis ten pozostawia zbyt duże pole do interpretacji dla sądu krajowego oraz że zgoda na generalne uzupełnianie umowy jest sprzeczna z celami dyrektywy 93/13. Sądy krajowe są zobowiązane do stosowania się do wyroków TSUE – dlatego należy oczekiwać, że zrezygnują z uzupełniania umowy" – powiedziała radca prawny Barbara Garlacz.

 

Jak napisała, TSUE nie odpowiedział wprost na pytanie, czy umowa bez postanowień odsyłających do tabel kursowych banku może pozostać w mocy jako umowa w PLN ze stawką LIBOR, czy sąd powinien stwierdzić jej nieważność. W jej opinii, TSUE dał jednak wskazówki, jak tę kwestię powinny badać sądy krajowe.

 

TSUE wskazał, że usunięcie z umowy postanowień odsyłających do tabel kursowych – zmieniające charakter umowy – nie powoduje, że taka umowa nie może pozostać w mocy.

 

W jej opinii, oznacza to, że sąd krajowy może uznać, że umowa obowiązuje w złotówkach ze stawką LIBOR. Zmiana natury tej umowy nie ma znaczenia dla jej dalszego obowiązywania. Podała, że TSUE wskazał też, że sąd krajowy może uznać, że umowa bez postanowień odsyłających do tabel kursowych jest nieważna. Oznacza to, jak zaznaczyła, że sąd krajowy – decydując się na nieważność umowy – musi brać pod uwagę wolę konsumenta: czyli konsument może domagać się unieważnienia umowy lub pozostawienia kredytu w złotówkach ze stawką LIBOR.

 

Odpowiadając na pytanie, na jaki moment oceniać czy stwierdzenie nieważności jest dla konsumenta korzystne – TSUE wskazał, że decyduje moment wyrokowania. Uznał także, że sąd krajowy nie może się sprzeciwić nieważności, jeśli klient się tego domaga.

 

„Zgadzam się z TSUE, że to przepisy prawa decydują o tym, czy umowa bez postanowień nieuczciwych jest ważna czy też nie, czyli jest to podejście obiektywne. Nie może być bowiem tak, że jeden sąd uzna, że umowa jest ważna a drugi odwrotnie – gdyż sądy orzekają w oparciu o te same przepisy prawa. Niemniej, jak TSUE wskazał, oceniając czy stwierdzenie nieważności umowy jest dla konsumenta korzystne – sąd powinien uwzględnić wolę konsumenta. I na tym poziomie decyzyjności nastąpi rozróżnienie linii orzeczniczej – gdyż jeden konsument będzie chciał nieważności, a inny nie. Tylko w ten sposób można będzie osiągnąć jednolitą, spójną linię orzeczniczą – z jej niejednolitością wewnętrzną wynikającą z różnych interesów różnych konsumentów prezentowanych w procesach" – powiedziała mec. Barbara Garlacz. (PAP Biznes)

 

pel/ asa/

udostępnij: