Przejdź do treści

Partner serwisu
Saxo Bank

Amerykańska prasa bije na alarm, że Nasdaq przypomina gorączkę 1999 roku
Kategorie

Amerykańska prasa bije na alarm, że Nasdaq przypomina gorączkę 1999 roku

Udostępnij

Wall Street znów bawi się jak w 1999 roku – i nie jest to już tylko finansowa metafora. To rzeczywisty tytuł, który w ostatnich dniach trafił na nagłówki amerykańskiej prasy finansowej. „The Nasdaq is partying like it’s 1999. Why that might signal a stock-market selloff ahead” – alarmuje serwis MarketWatch, wpisując się w coraz powszechniejszy klimat niepokoju podszytego euforią.

SAP wyrasta na europejski odpowiednik Mag-7. Tak przynajmniej widzą to Amerykanie

Nasdaq-100, indeks największych niefinansowych spółek notowanych na technologicznej giełdzie Nasdaq, właśnie zaliczył sześćdziesiąty dzień z rzędu powyżej swojej 20-dniowej średniej kroczącej. To najdłuższy taki rajd od lutego 1999 roku – czasów, które dziś wspominamy głównie przez pryzmat pękniętej bańki dotcomów. Tamta euforia zakończyła się krachem, który boleśnie odcisnął się nie tylko na amerykańskiej giełdzie, lecz także na globalnych rynkach – a z perspektywy europejskiego inwestora warto dziś uważnie patrzeć na znaki ostrzegawcze, zanim historia znowu się powtórzy.

Amerykańska prasa rozpisuje się o tym szeroko. W tonie publikacji takich jak wspomniany artykuł MarketWatch daje się wyczuć coś więcej niż tylko analizę danych technicznych – to powrót starego lęku, że gdy Wall Street bawi się zbyt dobrze, to zazwyczaj nie kończy się to dobrze.

Notowania amerykańskich indeksów są dostępne na platformie SaxoTraderGo pod tym linkiem

Hossa na giełdzie w USA będzie kontynuowana, pomimo rynkowych napięć - wynika z prognoz

Spekulacja wraca na giełdę

Jonathan Krinsky z BTIG, autor analiz cytowanych przez media, przypomina, że choć obecna zwyżka Nasdaq-100 (ponad 23% od końca kwietnia) nie dorównuje skalą rajdowi sprzed ćwierćwiecza (wówczas było to ponad 50%), to sama długość utrzymywania się indeksu powyżej krótkoterminowego trendu technicznego powinna dać do myślenia. Szczególnie że na tym tle wyrastają zjawiska dobrze znane z czasów bańki internetowej – spektakularne wzrosty spółek bez realnych zysków, napędzane bardziej emocją i narracją niż jakąkolwiek analizą fundamentalną.

Na przykład Opendoor Technologies – spółka kojarzona z handlem nieruchomościami online – w jeden dzień potrafiła zyskać ponad 40%. A to tylko czubek góry lodowej. Rynek zalewają też spółki powiązane z kryptowalutami oraz ETF-y śledzące „buzzy stocks”, czyli akcje popularne na platformach społecznościowych. Reddit i X ponownie stają się miejscem, gdzie rodzą się inwestycyjne mody.

Krinsky słusznie zauważa, że Nasdaq-100 – w przeciwieństwie do spekulacyjnych „story stocks” – skupia głównie dojrzałe, rentowne firmy technologiczne. Ale to właśnie ta różnica między siłą indeksu a szaleństwem wokół bardziej ryzykownych aktywów może zwiastować przesilenie. W momencie, gdy euforia rozlewa się na segmenty rynku oderwane od rzeczywistych fundamentów, a inwestorzy przestają zadawać pytania o przychody czy zyski, zwykle zaczynają się problemy.

Warto też dodać, że Nasdaq Composite – indeks szerszy niż Nasdaq-100 – również nie zwalnia tempa. W poniedziałek zanotował szóste z rzędu rekordowe zamknięcie – najdłuższą taką serię od roku. Równolegle na rekordy wspina się także S&P 500 oraz popularny ETF QQQ śledzący Nasdaq-100.

Z naszej, europejskiej perspektywy, ten amerykański entuzjazm może wydawać się nieco odrealniony. Podczas gdy Europa zmaga się z bardziej przyziemnymi problemami – geopolityką, stagnacją gospodarczą, pytaniami o przyszłość strefy euro czy skutki polityki handlowej USA – po drugiej stronie Atlantyku inwestorzy znów zdają się grać w grę „kto ostatni zgasi światło”.

Nie chodzi o to, by straszyć krachem. Ale historia rynków kapitałowych pokazuje, że przesilenia przychodzą nie wtedy, gdy wszyscy się ich spodziewają – lecz właśnie wtedy, gdy euforia zaczyna wydawać się uzasadniona. I choć Krinsky nie mówi o szczycie rynku, to jego analiza powinna skłonić do refleksji. Zwłaszcza że dziś rynki są bardziej globalne niż kiedykolwiek – a to, co zaczyna się na Wall Street, rzadko zostaje tylko w Nowym Jorku.

Opcjonalnie: https://zagranica.strefainwestorow.pl/

Udostępnij